Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi waszkawaszka z miasteczka Białobrzegi, pow. białobrzeski. Mam przejechane 1227.71 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 12.76 km/h. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Polecam też moją stronę:
www.wedrowki.radom.pl



Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy waszkawaszka.bikestats.pl

Archiwum bloga


Biegam i jeżdżę w Drużynie Szpiku :)



Moje albumy zdjęć:


stat4u
Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2014

Dystans całkowity:231.76 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:18:15
Średnia prędkość:12.70 km/h
Maksymalna prędkość:49.31 km/h
Suma podjazdów:1294 m
Suma kalorii:12419 kcal
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:115.88 km i 9h 07m
Więcej statystyk
  • DST 112.76km
  • Czas 09:15
  • VAVG 12.19km/h
  • VMAX 49.31km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Kalorie 5885kcal
  • Podjazdy 721m
  • Sprzęt Genesis Solution 2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Białobrzegi - Łęgonice

Wtorek, 14 października 2014 · dodano: 15.10.2014 | Komentarze 4

Białobrzegi – Sucha – Suski Młynek – Borki Stawiszyńskie – Jasionna – Błeszno – Kolonia Błeszno – Jakubówka – Brodek – Romanów – Paprotno – Grzmiąca – Góra Świdzyńska (niebieski szlak w Puszczy Pilickiej) – Kozłów – Kiedrzyń – Rezerwat Sokół Droga Okopana w Puszczy Pilickiej – Waliska – Wólka Magierowa – Las Łęgoński w Puszczy Pilickiej – Różanna – Wielkopole – Łęgonice Małe – Nowe Miasto nad Pilicą – Łęgonice – wał ozu – Nowe Łęgonice (Góra Rocha/Góra Zgody) – Dąbrowa – Rosocha – Sacin – Kolonia Świdrygały – Bełek – Brzostowiec – Ślepowola – Michałowice – Świdno – Borowe – Dębnowola – Osuchów – Przybyszew – Pacew – Adamów – Falęcice – Białobrzegi









Korzystając z wolnego dnia od pracy postanowiłem wybrać się na kolejną wycieczkę. Tym razem wybór padł na Puszczę Pilicką, położoną na zachód od Białobrzegów, oraz trzy miejscowości o nazwie Łęgonice znajdujące się za Nowym Miastem nad Pilicą. Ciekawy jest fakt, że w każdej z tych miejscowości znajduje się zabytek warty uwagi. Jeśli chcecie przenieść się wraz ze mną w krótką podróż po urokliwych terenach Zapilicza i „przedpilicza” to zapraszam do przeczytania niniejszej relacji. Jako ciekawostkę dodam, że dla wytrwałych czytelników mam niespodziankę – dowiecie się co kryje się pod tajemniczą nazwą wału ozowego, który miałem okazję dzisiaj oglądać.

Z domu wyruszyłem około godziny ósmej trzydzieści w kierunku Suchej. Temperatura powietrza oscylowała w granicy do 12 stopni Celsjusza. Przez poranne zamglone niebo nieśmiało wyglądało słońce, które prawie za każdym razem po chwili chowało się znowu za chmury, jakby chciało mi już na początku trasy zakomunikować, że dzisiejszy dzień nie będzie należał do pogodnych. Osobiście cieszyłem się z tego, że w październiku mamy temperatury powyżej dziesięciu stopni Celsjusza i można taki czas spożytkować na poznawanie ciekawych okolic miejsca zamieszkania.

W Suchej skręciłem zgodnie z kierunkiem niebieskiego szlaku pieszego w prawo, który zaprowadził mnie po chwili do mogił partyzanckich z 1943 r. Następnie przeprawiłem się po drewnianym mostku przez rzeczkę Pierzchnia i ruszyłem rezygnując z niebieskiego szlaku w prawo. Jechało się bardzo przyjemnie i zanim się zorientowałem to dotarłem już do drogi krajowej nr 48 w Borkach Stawiszyńskich. No cóż, następna inwestycja rowerowa jaką kupię to będzie kompas, żeby uniknąć w przyszłości takich małych pomyłek. Przez chwilę jechałem po ruchliwej krajówce aż zjechałem w stronę Jasionnej. Wąską asfaltówką dotarłem do małej miejscowości w której skręciłem przed cmentarzem w prawo w stronę Witoszyna.

Wybierałem takie drogi, żeby ominąć wcześniej wspomnianą miejscowość, ponieważ gościłem w niej już kiedyś i chciałem poznać nowe ścieżki w okolicy. Okazało się, że udało mi się dotrzeć do Błeszna i tym razem już nie błądząc jechałem dalej w kierunku Puszczy Pilickiej. Za Błesznem wjechałem w las ze znakowanym niebieskim szlakiem rowerowym. Wcześniej w Jakubówce pierwszy raz dzisiaj obszczekał mnie pies. Od tej pory zmieniłem trochę taktykę: jak zaczyna szczekać pies i biegnie w moim kierunku to nie uciekam a schodzę z roweru. W każdej jak na razie sytuacji (a było ich dzisiaj jeszcze kilka) ta metoda okazuje się najskuteczniejsza. Psy zaczynają się bać i wycofują się a ja wsiadam powoli na rower i jadę dalej.

Wyjechałem z lasu w Brodku i skręciłem na wąską asfaltową drogę prowadzącą przez Paprotno do Grzmiącej. Jest znakomity odcinek mało uczęszczanej drogi prowadzącej przez las po pagórkach, gdzie jazda rowerem daje naprawdę dużą frajdę. W Grzmiącej za rondem skręciłem w lewo na niebieski szlak pieszy, który wprowadził mnie do Puszczy Pilickiej. Od tej pory przez bardzo długi czas poruszałem się po urokliwych zakątkach bezkresnych lasów. Na początku krążąc po szlaku podjechałem po piaszczystych duktach pod Górę Świdzyńską (164 m. n.p.m.), następnie zgubiłem niebieski szlak i wyjechałem w Kozłowie.

Dość szybko przez Kiedrzyń dotarłem do rezerwatu przyrody „Sokół”, który obejmuje ochroną zróżnicowane siedliska leśne od boru świeżego do lasu łęgowego.Można tu zobaczyć kilka wspaniałych dębów, z których najstarsze mają około 300 lat.Rezerwat jest także siedliskiem jesionów i sosen.Występuje tuwawrzynek wilczełyko oraz kilka gatunków storczyków.Gniazdują w nim: bocian czarny i trzmielojad. W rezerwacie próbowałem odnaleźć jakieś ścieżki ale wszystkie były dość mocno zarośnięte i gdy poruszałem się w głąb rezerwatu okazało się, że ścieżka stawała się coraz bardziej niedostępna. Postanowiłem zawrócić. W rezerwacie było niesamowicie, dawało się odczuć otaczającą mnie przyrodę. Szkoda, że musiałem się cofnąć bo z chęcią poznałbym jeszcze więcej tajemnic tego niezwykłego miejsca.

Dalej poruszałem się różnymi leśnymi ścieżkami i duktami, które miejscami były dość mocno zapiaszczone, ale dawały dużo satysfakcji z pokonywania kolejnych kilometrów. Po pewnym czasie odnalazłem niebieski szlak biegnący przez sam środek Puszczy Pilickiej po tzw. Drodze Okopanej w kierunku zachodnim. Jako, że już kiedyś poruszałem się tym szlakiem na rowerze postanowiłem odbić nieco na północ i jechać leśnymi traktami, które biegły równolegle do niebieskiego szlaku. Okazało się w dodatku, że są mniej zapiaszczone i jazda po nich jest czystą przyjemnością.

Gdy jechałem w kierunku Walisk rozpadał się deszcz. Na szczęście nie trwało to długo i już po chwili byłem w tej niezwykłej leśnej miejscowości, gdzie znajduje się zabytkowy drewniany kościółek (miałem okazję go już oglądać wcześniej), który obejrzałem jeszcze raz i ruszyłem dalej. W Wólce Magierowej zastanawiałem się jak jechać dalej. Po spojrzeniu na zegarek okazało się, że czas mam całkiem dobry i postanowiłem nie rezygnować jeszcze z jazdy po puszczy i po przekroczeniu drogi wojewódzkiej udałem się dalej przed siebie.

Jechałem przez Las Łęgoński będący także częścią Puszczy Pilickiej. Chciałem dojechać do Różannej i później zawrócić w stronę Łęgonic Małych. Po drodze okazało się, że jest bardzo dużo piachu i prędkość jazdy spadała niekiedy do 15 albo i mniej km/h. W Różannej (najdalej wysuniętym punkcie na zachód podczas tej wycieczki) skręciłem w prawo i po paru dłuższych chwilach dotarłem do kolejnej ciekawej atrakcji turystycznej jaką był młyn wodny z początku XX wieku. Okazało się, że właścicielka tego miejsca pozwoliła mi obejrzeć młyn od środka. Dzisiaj młyn działa już na prąd i mieli różne rodzaje zboża. Kiedyś działał na wodę, która teraz zasila okoliczne stawy z rybami.

Dotarłem do Łęgonic Małych, gdzie znajduje się bardzo ciekawy modrzewiowy kościół pw. św. Marii Magdaleny, który zbudowano w latach 1765-1775. Łęgonice Małe położone są po południowej stronie rzeki Pilicy. Do kolejnych miejscowości o tej samej nazwie leżących na północ od rzeki dotarłem nieco później. Warto wspomnieć też, że Łęgonice były kiedyś miastem, ponieważ otrzymały prawa miejskie w 1420 r. na prawie magdeburskim przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Mikołaja Trąbę, który uzyskał przywilej lokacji od Władysława Jagiełły.

Następnie w Nowym Mieście nad Pilicą skorzystałem z dostępności sklepu spożywczego i uzupełniłem zapas wody oraz wafelków. Po krótkiej przerwie zacząłem podjeżdżać pod dość sporą górkę prowadzącą do miasta. Z uwagi na to, że tą miejscowość oglądałem także podczas wcześniejszej wycieczki to udałem się od razu na zachód w stronę kolejnych ciekawych miejsc. Od tego momentu pogoda zaczynała się troszkę bardziej psuć. Wiał chwilami dość silny wiatr a niebo zaczynało wyglądać jakby ktoś wylał na nie toń atramentu. Zaniepokojony troszkę zacząłem szybciej jechać, bo przecież przede mną były kolejne wspaniałe miejsca do których zostało już tak niewiele kilometrów. Szkoda, żeby popsuła wszystko kiepska pogoda. Trochę zaniepokojony pojechałem dalej.

Szybko wyjechałem z miasta i dotarłem do Łęgonic. Na mojej mapie zaznaczone zostały dwa zabytkowe miejsca: dwór i kościół. Gdy dotarłem do pierwszego okazało się, że jest w rękach prywatnych i ma zamkniętą bramę. Po resztkach z placu zabaw wywnioskowałem, że jeszcze niedawno musiała w nim być szkoła a teraz budynek stoi opuszczony. Dwór ten został zbudowany ok. 1827 roku dla Franciszka Łabuńskiego w stylu klasycystycznym i położony jest na niewielkim wzniesieniu. (Więcej informacji o dworze) Wjechałem troszkę wyżej od bocznej strony, gdzie znajdują się oficyny. Okazało się, że w tym miejscu nie ma płotu. Obejrzałem dworek z bliska i zrobiłem kilka fotografii. Choć jest opuszczony to robi niezwykłe wrażenie. Postanowiłem jechać dalej zadowolony z możliwości oglądania tego miejsca z bliska, a nie jak zazwyczaj z za płotu.

Do zabytkowego kościoła p.w. św. Jana Chrzciciela z 1732 r. dotarłem po kilku chwilach. Był to kolejny drewniany kościół na dzisiejszym szlaku i zrobił na mnie równie duże wrażenie co poprzednie odwiedzone kościółki. Ruszyłem w dalszą drogę ku nowej przygodzie. Do kolejnych już trzecich dzisiaj Łęgonic jechałem coraz częściej patrząc na niebo, które robiło się coraz bardziej ciemne. Na szczęście jak na razie kolejny raz nie padał deszcz. Jechałem po szutrowych drogach wzdłuż płotu otaczającego nieczynne już lotnisko wojskowe, aż dotarłem do ciekawego z punktu widzenia geologii miejsca.

Przed moimi oczami pojawił się tzw. WAŁ OZU – co to jest? Ja do dzisiaj nie zdawałem sobie sprawy z faktu istnienia takich miejsc. Wał ozu, lub po prostu oz jest to silnie wydłużony pagórek o wysokości najczęściej kilkunastu metrów i długości nawet kilkudziesięciu kilometrów, wyniesiony wskutek osadzania piasku i żwiru przez wody płynące pod lądolodem, w jego szczelinach lub na powierzchni. Ozy zbudowane są z piasków i żwirów, ułożonych poziomymi lub skośnymi warstwami. Niekiedy pokryte są cienką warstwą gliny. Zwykle wał ozu jest na przemian węższy i szerszy, przy czym rozszerzenia są wyższe, zwężenia zaś niższe. Górna powierzchnia wału niekiedy jest płaska i biegnie poziomo (podobnie jak w nasypach kolejowych). Zbocza ozów są zwykle strome. Zrobiłem fotografię tego niezwykłego miejsca i pojechałem dalej.



Po chwili kluczenia pomiędzy sadem a małym lasem dotarłem wreszcie do trzeciej miejscowości o nazwie Nowe Łęgonice i tutaj na szczycie Góry Rocha nazywanej także Górą Zgody zobaczyłem przepiękny (tak dla odmiany dziś) murowany kościół. Znajduje się on na samym szczycie góry i z prawie wszystkich stron oprócz frontu otacza go las, który wcześniej omijałem. Kościół św. Rocha wykonany jest w całości z cegły, jest jednonawowy z absydą i z czterema małymi kaplicami bocznymi. W czasie pierwszej wojny światowej kościół został zniszczony przez wojska austriackie. Śladem tego zdarzenia są wmurowane pociski (łuski) w południowej ścianie obecnego kościółka. W roku 1666 na Górze Zgody doszło do zawarcia tzw. ugody w Łęgonicach, kończącej rokosz Lubomirskiego. Na pamiątkę tego wydarzenia powstała kaplica. Następnie w latach trzydziestych XX wieku wybudowano na górze kościół.

Miejsce to zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Pomimo nadchodzących od zachodniej strony coraz ciemniejszych chmur i wzmagającego się wiatru chciałem dokładnie obejrzeć budowlę ze wszystkich stron. Z niechęcią zjechałem z Góry Rocha w dół i zacząłem planować drogę powrotną. Chciałem ominąć Nowe Miasto nad Pilicą od Północy i asfaltowymi drogami dotrzeć w miarę szybko do domu. Podjechałem po piaszczystej drodze pod kolejną górkę z której rozpościerała się wspaniała panorama na całą okolicę w tym także będące już bardzo blisko województwo łódzkie.

Przez Dąbrowę piaskowymi drogami dotarłem jadąc pod kolejne niewielkie górki do miejscowości o ciekawej nazwie Rosocha. Dalej polnymi ścieżkami przez Sacin, Kolonię Świdrygały dotarłem do Bełku nad rzeczką Gostomianką. Chciałem przeprawić się przez zaznaczony na mapie mostek ale niestety nie mogłem go zlokalizować. Czas uciekał coraz bardziej i zaczęło robić się już trochę ciemniej. Wzdłuż nieczynnego torowiska dotarłem do drogi wojewódzkiej, która zaprowadziła mnie do Brzostowca z którego znałem już dalszą drogę. Poruszałem się dość szybko asfaltowymi drogami i za piętnaście osiemnasta dojechałem do domu. Za oknem zrobiło się już prawie ciemno.

Staram się planować wycieczki w taki sposób, że nie szukam wcześniej informacji o odwiedzanych przeze mnie miejscach. Pozwala to często zaskoczyć się wyglądem i historią miejsc do których docieram. Niejako odkrywam je dla siebie i wiem, że taka metoda jest bardzo dobra. Jadąc do jakiejś miejscowości nie wiem czy będę mógł zobaczyć zaznaczony na mapie dwór, nie wiem jak on wygląda. Za każdym razem jestem mile zaskoczony i zauroczony odwiedzanymi zakątkami, które są zlokalizowane na trasach wycieczek.



Fotorelacja:

Droga rowerowa do Suchej o poranku


Mogiły partyzantów z II Wojny Światowej w okolicach Suskiego Młynku


Przeprawa przez rzeczkę Pierzchnię


Rzeczka Pierzchnia


Lasy pomiędzy Suchą a Jasionną


Leśny dukt


W kierunku kolejnych lasów na trasie


Skrajem brzozowego lasu


Zaorana ziemia zwiastuje nadejście kolejnej pory roku...


Polna droga przed Błesznem


Na chwilę wyjrzało słońce i ładnie oświetliło okoliczne pola


W lesie przed Błesznem


Wjeżdżam do Błeszna (jeszcze zastanawiając się gdzie dokładnie jestem)


Za Jakubówką


W kolejnym lesie (przed Brodkiem)


Jesień w Brodku


Szybka i wąska droga przez las do Grzmiącej


W Puszczy Pilickiej na niebieskim szlaku pieszym


W stronę Góry Świdzyńskiej


W Rezerwacie Sokół




Piękno rezerwatowej przyrody


Wnętrze rezerwatu przyrody


Ostoja zwierzyny na szlaku Puszczy Pilickiej


Alternatywny leśny dukt w kierunku zachodnim


Takie urządzenie napotkałem w środku puszczy, czy ktoś wie do czego służy?


Droga przez las


Kolejne leśne trakty w Puszczy Pilickiej


Widoki zmieniały się co chwila


I tradycyjnie już fotografia leśnego runa


Jadę po doskonałej leśnej drodze


Jesień zawitała do puszczy


Utwardzona droga prowadząca do Walisk


Kościół w Waliskach pw. Matki Kościoła zbudowany ok. 1650 r.


Droga do Wólki Magierowej


Za trasą wojewódzką dalszy ciąg Puszczy Pilickiej


Jadę w stronę Różannej


Zabytkowy młyn wodny z początku XX wieku w okolicach miejscowości Łęgonice Małe


Kapliczka Św. Nepomucena w Łęgonicach Małych


Pomnik Św. Jana Pawła II przy kościele




Kościół pw. Św. Marii Magdaleny z 1765 r. w Łęgonicach Małych


Figurka Pana Jezusa przy plebani


W stronę Nowego Miasta nad Pilicą


Wzdłuż rzeki Pilicy


Pomnik w Nowym Mieście nad Pilicą


Droga do Łęgonic


Pałac w stylu klasycystycznym z ok. 1827 r. w Łęgonicach


I widok z bocznej strony


Kościół pw. Jana Chrzciciela z XVIII wieku w Łęgonicach


Droga za Łęgonicami


Droga polna do Nowych Łęgonic


Wał ozu (wał ozowy) w okolicy Nowych Łęgonic


Wał ozu


Między sadem a lasem w okolicy Nowych Łęgonic


Kościół pw. Św. Rocha (XX w.) na Górze Zgody w Nowych Łęgonicach


Widok na okolicę z Góry Rocha (Góry Zgody)


Widok na kościółek z bocznej strony - robi niesamowite wrażenie






Pomnik za kościołem


A tak wygląda Góra Rocha z oddali


Widok na województwo łódzkie


Kolejne pagórki po piaskowej drodze w okolicy miejscowości Rosocha




Powrót początkowo po polnych drogach (Okolice Świdrygał)


A później asfaltowymi drogami prosto do domu





  • DST 119.00km
  • Czas 09:00
  • VAVG 13.22km/h
  • VMAX 35.11km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Kalorie 6534kcal
  • Podjazdy 573m
  • Sprzęt Genesis Solution 2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Białobrzegi - Puszcza Kozienicka

Niedziela, 12 października 2014 · dodano: 12.10.2014 | Komentarze 2

Białobrzegi – Mikówka – Okrąglik – Stromiecka Wola – Stromiec – Małe Boże – Boże – Stanisławów – Augustów – Budy Augustowskie – Strzyżyna – (Linia Wysiadna, czerwony szlak, Puszcza Stromiecka) – Studzianki Pancerne – (Niebieski Szlak) – Rez. „Dęby Biesiadne” im. M. Pulkowskiego – Ryczywół – Wilczkowice Górne (nad Wisłą) – (Elektrownia Kozienice) – (DK 48, las do szlaku zielonego) - Zielony Szlak Rowerowy (Puszcza Kozienicka) – Niebieski Szlak Rowerowy – „Królewski Gościniec” (Kozienicki Park Krajobrazowy) – Rez. Zagożdżon – Augustów – Rez. Zagożdżon – Czerwony Szlak Rowerowy – Diabelski MostRez. Ponty im. T. Zielińskiego – „Królewski Droga” – Mąkosy Stare – Goryń – Wola Goryńska – Sowie Góry – Sakinówka – Józefówek – Wierzchowiny – Kruszyna – Jeziorno – Bierwce – Biały Ług – Zawady Nowe – Franciszków (Puszcza Stromiecka) – Zagóra – Kadłubek Nowy – Kadłubek Stary – Bobrek – Brzeska Wola – Białobrzegi











Dane pogodowe z gps: obłoki zanikające, temperatura 14.0°C, wiatr zachodni (7.4km/h), wilgotność 100%, ciśnienie 1014hPa

Od dwóch tygodni nie miałem możliwości wybrać się na rower co spowodowało, że nie mogłem doczekać się dzisiejszej niedzieli. Tradycyjnie dzień wcześniej usiadłem z mapą i zastanawiałem się w którym kierunku pokierować swój rower. Tym razem postanowiłem pojechać w stronę Ryczywołu z planem obejrzenia nieopodal płynącej Wisły. Powrotna droga miała być improwizacją z mapą w zależności od czasu i możliwości. Gdy dotarłem do królowej naszych rzek okazało się, że mam jeszcze sporo czasu i postanowiłem pojechać w stronę Puszczy Kozienickiej. Jechało się bardzo przyjemnie dlatego najdalej wysuniętym punktem dzisiejszej wycieczki był Augustów, znajdujący się w samym sercu pięknego Kozienickiego Parku Krajobrazowego. Pogoda dopisała pomimo niewielkiej ilości słońca, które raczej częściej chowało się za chmurami, niż raczyło mnie swoimi promieniami.

Zapraszam do przeczytania relacji z wycieczki podczas której miałem okazję przetestować puszczańskie autostrady rowerowe. Mowa będzie o znakowanych szlakach dla rowerzystów, które nie tylko są bardzo dobrze utrzymane (stanowią drogi pożarowe), ale także przebiegają przez bezkresne terytoria pięknej Puszczy Kozienickiej. Odwiedziłem także kilka rezerwatów przyrody.

Wyjechałem z domu ok. godziny 8:30 kierując się w stronę Mikówki. Temperatura powietrza była w granicach do 14 stopni Celsjusza, co w trakcie jazdy na rowerze powodowało uczucie lekkiego chłodu, które na szczęście oprócz poranka, pojawiło się po raz drugi jak wracałem do Białobrzegów ok. godz. 17 wieczorem. Dzień zapowiadał się wspaniale a poczucie zbliżającej się przygody dało się zauważać już od pierwszych kilometrów mojego kręcenia. Początek trasy mijał mi zaskakująco szybko, może nawet za szybko, ponieważ jadąc w zbyt szybkim tempie nie rozgrzałem odpowiednio mięśni nóg i później trochę odczuwałem ból w prawej nodze, co nie miało większego wpływu na ogólny stan zadowolenia wynikający ze świetnie zapowiadającego się niedzielnego wypadu.

W Stromcu przekroczyłem DK 48 i udałem się na północ do miejscowości o ciekawej nazwie Boże, gdzie skręciłem na wschód i odtąd przez prawie resztę dnia jechałem po terenach, na których nie miałem okazji jeszcze jeździć na rowerze.

Minąłem szybko dwie kolejne wsie: Augustów i Strzyżynę, aż nareszcie dotarłem do skraju Puszczy Stromieckiej, gdzie wjechałem na czerwony szlak pieszy nazywany Linią Wysiadną. Początkowo jechało mi się bardzo komfortowo. Po kilkuset metrach jednak droga stała się coraz bardziej wymagająca ze względu na mokry piach i dość duże koleiny, które w dodatku przykryte pożółkniętymi liśćmi doskonale się kryją. Parę razy musiałem przystanąć i wypiąć z pedałów bo w przeciwnym razie zaliczył bym glebę. Po pewnym czasie dotarłem do Studzianek Pancernych, w których miałem okazję już gościć całkiem niedawno. Po raz pierwszy wjechałem na przyjemny utwardzony dukt stanowiący drogę pożarową. Takich tras od tej pory będzie bardzo dużo i będą mnie prowadzić do czasu późnego popołudnia.

Dotarłem do skraju Rezerwatu „Dęby Biesiadne” im. M. Pulkowskiego, ale niestety nie wjechałem do środka z powodu braku ścieżki od tej strony przy której się aktualnie znalazłem. Przyjemny dukt się skończył i dalej jechałem normalnym traktem leśnym do Ryczywołu, gdzie oglądałem Kościół pw. Św. Katarzyny z XVIII wieku. W Ryczywole zrobiłem pierwsze zakupy w spożywczaku i po krótkiej przerwie udałem się w stronę Wilczkowic Górnych nad Wisłą. Spotkałem tam wielu wędkarzy. Obejrzałem z bliskiego sąsiedztwa majestatyczną Elektrownię Kozienice i po jej objechaniu dotarłem do drogi krajowej nr 79. Musiałem ruchliwą krajówką chwilkę jechać, aż skręciłem w pierwszą napotkaną leśną przecinkę. Troszkę klucząc po lesie dotarłem wreszcie do punktu odniesienia, jakim był zielony szlak rowerowy prowadzący przez Puszczę Kozienicką.

Po piachach dotarłem do krzyżówki „autostrad rowerowych”, gdzie pożegnałem się z zielonym szlakiem i wjechałem na szlak niebieski, który w rzeczywistości był drogą pożarową bardzo dobrze utwardzoną. Jechało się nim bardzo przyjemnie, momentami prędkość dochodziła do trzydziestu kilku kilometrów na godzinę. Niesamowite to uczucie gdy jedzie się przecinając pachnące puszczą powietrze. Raz na jakiś czas zrywają się ptaki uciekając w swoim tylko znanym kierunku. Wokół cisza, przyroda i piękne krajobrazy. Zacząłem spotykać też coraz większą ilość turystów pieszych i rowerowych, których mijałem po serdecznych pozdrowieniach.

Przeciąłem drugi raz dzisiaj drogę krajową nr 48 i wjechałem na Królewski Gościniec. Od tej chwili nie poruszałem się już tylko po Puszczy Kozienickiej ale wjechałem do Kozienickiego Parku Krajobrazowego. Królewski Gościniec, przez który prowadził rowerowy szlak biegł do samego serca Puszczy z pięknymi rezerwatami przyrody. Cieszyłem się z faktu, że już bardzo długo jadę przez puszczę i czerpię z tego faktu niesamowitą frajdę. Początkowo planowałem wcześniej odbić na wschód w stronę Brzózy i Głowaczowa, ale nie chciałem zrezygnować z leśnych duktów, które prowadziły mnie coraz bardziej na południe - w głąb Parku Krajobrazowego.

Dotarłem po pewnym czasie do Rezerwatu Zagożdżon, gdzie chronione są bory jodłowe, grądy i bór mieszany wilgotny. Tutaj spotkałem rowerzystę z którym chwilę porozmawiałem. Po chwili zorientowałem się, że źle ustaliliśmy patrząc na mapie kierunek jazdy w stronę Radomia, gdzie chciał dotrzeć ów rowerzysta. Pojechałem do Augustowa myśląc, że może spotkam jeszcze tego rowerzystę i powiem mu o błędnym kierunku, ale w Augustowie postanowiłem zawrócić tą samą drogą przez rezerwat, ponieważ nie było już śladu po napotkanym wcześniej rowerzyście.

Dalej pojechałem tymi samymi utwardzonymi duktami po starym historycznym trakcie - Królewskiej Drodze. Dotarłem po chwili do parkingu, gdzie rozpoczyna się ścieżka dydaktyczna „Śródborze” w której znajduje się drzewostan olsz. Zatrzymałem się przy urokliwym leśnym stawem. Dalej droga prowadziła przy skraju Rezerwatu Ponty im. T. Zielińskiego, gdzie ochroną objęte są zbliżone do naturalnych, a charakterystyczne dla Puszczy Kozienickiej zbiorowiska jodłowo - dębowe. Napotkałem piękną drewnianą kapliczkę z figurką Św. Franciszka w sąsiedztwie, której był pewien człowiek. Po krótkiej rozmowie udałem się w dalszą drogę.

Czerwony szlak rowerowy odbija z Królewskiej Drogi na prawo i dalej prowadzi do skraju Puszczy Kozienickiej i Kozienickiego Parku Krajobrazowego. W miejscowości Mąkosy Stare pożegnałem się z niezwykle wartościową Puszczą i znalazłem sklep przy którym zrobiłem drugi większy odpoczynek z uzupełnieniem wody i kalorycznych batoników. Słońce niestety powoli pochylało się coraz bardziej ku zachodniemu kierunkowi i zacząłem coraz bardziej martwić się o to czy uda mi się wrócić do domu przed zmrokiem. Przede mną była jeszcze dość długa droga i kolejne wspaniałe przygody...

Jadąc dalej czerwonym szlakiem – tylko, że teraz już niestety po asfalcie dotarłem do Gorynia. Wcześniej nakreśliłem plan powrotu i starałem się trzymać go w miarę możliwości. Dość nagle skończyła się asfaltowa droga. Powinno mnie to ucieszyć, ale niestety nie tym razem. Okazało się bowiem, że wjechałem na ścieżkę tak zapiaszczoną, że zmusiła mnie ona do zejścia z roweru i prowadzenia go przez dłuższy czas. Piachu było tak dużo, że aż zastanawiałem się, skąd go tyle naniosło. Nie zrobiłem obmiaru ale wydaje mi się, że w niektórych miejscach jakbym włożył kij to by wyszło gdzieś ze trzydzieści albo więcej centymetrów. Męcząc się raz po raz próbowałem przejechać kilka metrów i znów kończyło się na prowadzeniu roweru. Dotarłem wreszcie do krzyżówki i dalej już po mniejszych piachach pojechałem ku nowej przygodzie…

Po chwili dotarłem do kolejnej ściany lasu w którym na mapie zaznaczone jest dwanaście sztuk bunkrów. Jadąc przez tzw. Sowie Góry napotkałem jeden z tych bunkrów. Są one częścią niemieckiego poligonu artyleryjskiego, który został wybudowany i użytkowany w latach 1940 – 1944. Obiekty te wybudowane są przez Żydów z pobliskiego obozu pracy a po ich wymordowaniu (ok. 2000 ofiar, prace kontynuowali jeńcy radzieccy (700 z nich zostało pochowanych na cmentarzu w Goryniu. W niedalekiej okolicy znajdują się jeszcze inne pozostałości z okresu II Wojny Światowej: pozostałości obozu szkoleniowego Wermachtu i pozostałości niemieckiej strzelnicy. (Informacje o bunkrach) (Jakiś czas temu, miejsca te miałem okazję szukać podczas jednej z moich wycieczek rowerowych).

Minąłem kolejne miejscowości: Wierzchowiny, Kruszynę, Jeziorno aż dotarłem do południowego skraju Puszczy Stromieckiej w okolicach Franciszkowa. Dalej przez Kadłubek. Bobrek i Brzeską Wolę dotarłem o godzinie siedemnastej trzydzieści do domu.

Trasa dzisiejsza obfitowała w wiele ciekawych miejsc. Spotkałem na niej sporo osób. Nie było jednak czasu aby dłużej z nimi porozmawiać. W Augustowie odwiedziłem lokalnego artystę w jego pracowni malarskiej. Po obejrzeniu ciekawych widoczków ruszyłem dalej - a na pewno warto było by zamienić z takim człowiekiem kilka słów więcej. Przy kapliczce św. Franciszka (na Królewskiej Drodze) rozmawiałem z mężczyzną, który modlił się ( jak się dowiedziałem) w intencji swojej żony. Niestety z uwagi na pędzący czas musiałem się śpieszyć i jechać dalej. W niesamowitych rezerwatach przyrody też nie zagościłem zbyt długo. Zastanawiam się jak znaleźć rozsądną granicę pomiędzy ilością obejrzanych miejsc a jakością ich oglądania i wiem, że czasami warto w niektórych miejscach zatrzymać się na dłużej nawet jeśli miało by to oznaczać skrócenie wycieczki. Ciężko jest jednak o tym pamiętać na rowerowym szlaku i człowiek jedzie dalej przed siebie – zawsze ku nowej wspaniałej przygodzie.




Fotorelacja:

Chłodny poranek za Białobrzegami


W stronę Okrąglika


Kościół pw. Św. Jana Chrzciciela w Stromcu


Droga na Boże


Pomnik przy szkole Boże




i tablica pamiątkowa na budynku szkoły


W Augustowie


Kapliczka przed Strzyżyną


Zabytkowa kapliczka z 1889 r.






"Linia Wysiadna" w Puszczy Stromieckiej


i rzut oka za siebie...


puszczański gościniec


I autoportret :)


W lesie


Jeszcze droga w miarę łatwa do pokonania


I małe bagna na szlaku w Puszczy Stromieckiej


Ścinka drzew


W Studziankach Pncernych


Widok na okolicę


Wjechałem na rowerową autostradę w środku lasu :)


Tablica pamiątkowa w Ryczywole


Tablica Nadleśnictwa Dobieszyn


Św. Jan Paweł II przy kościele w Ryczywole


Wnętrze kościoła pw. św. Katarzyny w Ryczywole


A tak prezentuje się Kościół z zewnątrz (XVIII w.)


Tablica pamiątkowa na Rynku w Ryczywole


Panorama na Wisłę w Wilczkowicach Górnych


Wisła nieopodal Elektrowni Kozienice


W lasach Puszczy Kozienickiej


Rozstaje dróg jak ślimaki na autostradzie rowerowej w Puszczy Kozienickiej


i druga strona rozwidleń autostradowych


Kierunkowskazy na ścieżkach rowerowych


Runo leśne Puszczy


Wybrałem drogę z niebieskim szlakiem rowerowym


Mapa Kozienickiego Parku Krajobrazowego


Ścieżka rowerowa biegła przez szlak bojowy z września 1939 r.


Jazda taką ścieżką to czysta przyjemność :)


Rezerwat Przyrody






Kolejne kilometry po Puszczy Kozienickiej


Tablice informacyjne


Kapliczka Św. Jana Gwalberta - Patrona Leśników






Kolejne tabliczki informacyjne




i jeszcze jedna mapa KPK








Piękny las...




Aż szkoda jechać dalej...


Sadzawka w Puszczy


Kolejny Rezerwat Przyrody mijany po drodze




Kapliczka Św. Franciszka


i motto Św. Franciszka




Poza Puszczą, już asfaltem


Rzeka Radomka w okolicach Gorynia


Kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Goryniu


Piachy za Goryniem dały mocno "w kość"


Cień rowerzysty


Okoliczne lasy


Wejście do niemieckiego bunkra z czasów II Wojny Światowej


A tak wygląda bunkier od tyłu i jego okolica


Leśny gościniec w stronę Wierzchowin


Niesamowity spektakl na niebie zafundowało mi słońce


Droga na Bobrek


i jej ciąg dalszy