Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi waszkawaszka z miasteczka Białobrzegi, pow. białobrzeski. Mam przejechane 1227.71 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 12.76 km/h. Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Polecam też moją stronę:
www.wedrowki.radom.pl



Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy waszkawaszka.bikestats.pl

Biegam i jeżdżę w Drużynie Szpiku :)



Moje albumy zdjęć:


stat4u
  • DST 51.60km
  • Czas 03:53
  • VAVG 13.29km/h
  • VMAX 29.76km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 1858kcal
  • Podjazdy 191m
  • Sprzęt Genesis Solution 2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowy Gózd - Dobieszyn

Piątek, 22 sierpnia 2014 · dodano: 22.08.2014 | Komentarze 0

Nowy Gózd - Siekluki - Pągowiec - Bobrek - Piróg - Stromiec - Ksawerów Nowy - Podlesie - Dobieszyn - Olszowa Dąbrowa - Kruszyna - Jeziorno - Bierwce - Obózek - Płasków - Jedlanka - Wola Gutowska - Gutów - Ludwików - Gryzów - Mokrosęk - Sopot - Nowy Gózd



Dzisiaj z Martusią pojechaliśmy do Dobieszyna. Dzień w przeciwieństwie do wczorajszego był pogodny od samego rana. Dopiero późnym popołudniem raz na jakiś czas słońce zakrywały nieliczne chmury. Na rower wsiedliśmy około godziny piętnastej, zaraz po zjedzeniu obiadu. Pierwsze kilometry wycieczki pokonaliśmy po drodze lokalnej wzdłuż trasy szybkiego ruchu S7. W Sieklukach odbiliśmy bardziej na wschód w stronę miejscowości Bobrek. Trasa asfaltowa prowadząca do Stromca okazała się być skrótem dla niektórych samochodów ciężarowych jadących od drogi krajowej nr 48 do wcześniej wspomnianej przeze mnie ekspresówki. W dość szybkim tempie dotarliśmy do Stromca, gdzie skręciliśmy w stronę Ksawerowa. Warto tu dodać, że poruszaliśmy się w najbliższej okolicy Puszczy Stromieckiej, której widok towarzyszył nam przez większość trasy.

Po pewnym czasie przez Ksawerów i Podlesie dotarliśmy do Dobieszyna, gdzie obejrzeliśmy Kościół pw. Świętej Teresy od Dzieciątka Jezus, który został zbudowany w latach od 1945 do 1949. Po zrobieniu kilku fotografii i zorientowaniu mapy postanowiliśmy pomału udać się w drogę powrotną przez skraj Puszczy Stromieckiej. W drodze do Olszowy Dąbrowa o mało nie zderzyły się dwa samochody na wąskiej drodze zaraz za zakrętem, ponieważ jeden z nich nie zechciał cierpliwie poczekać i wyprzedzić nas dopiero za zakrętem. Na szczęście kierowca pojazdu nadjeżdżającego z naprzeciwka zdążył wyhamować i nie doszło do zderzenia. Bardziej ostrożni udaliśmy się w dalszą drogę.

Po paru kilometrach za Olszową wjechaliśmy na szutrową drogę, gdzie kolejny kierowca w dość szybkim tempie wyminął nas pozostawiając po sobie duży tuman kurzu..

Na polnej drodze natrafiliśmy na sporą kałużę wody, którą musieliśmy pokonać przenosząc rowery. Po pewnym czasie wróciliśmy znowu na drogę asfaltową i znaleźliśmy się w ciekawej miejscowości o nazwie Kruszyna. Po przekroczeniu jednej nitki torów z Warszawy do Radomia pojechaliśmy w stronę Jeziorna zostawiając za plecami Puszczę Stromiecką. Po drodze w jednej z miejscowości zrobiliśmy jeszcze zaopatrzenie w wodę i pojechaliśmy dalej. Pokonując kolejne kilometry mogliśmy podziwiać otaczającą nas przyrodę. W trakcie jazdy spotkaliśmy sporą ilość kotów (taka miła odmiana od szczekających i rządnych naszych łydek burków). Co nie oznacza, że kilka psów po drodze nie podniosło nam trochę ciśnienia i tempa jazdy :) na szczęście tym razem żaden nas nie gonił, ale i tak narobił trochę strachu. (o tym napiszę za chwilkę)

W miejscowości Jedlanka wróciliśmy na drugą stronę trasy krajowej nr 7 i pojechaliśmy w kierunku Mokrosęka. Okazało się, że pomimo spostrzeżeń Marty nie skręciliśmy w prawo i wyjechaliśmy w Gutowie, gdzie trochę okrężną drogą wróciliśmy przez Ludwików, Mokrosęk i Sopot do Gozdu. Przed Ludwikowem przestraszyliśmy się dwóch psów, które błąkały się koło drogi, ale na szczęście nie rzuciły się za nami w pogoń, a były naprawdę dość dużych rozmiarów.

Dziś pomimo, że trasa troszkę dłuższa niż ostatnio to po drodze było troszkę mniej zabytków. Było oczywiście sporo ciekawych widoczków, które na długo zagoszczą w naszej pamięci i będą inspiracją do kolejnych wycieczek rowerowych.



Droga na Bobrek


i jej ciąg dalszy...


Okoliczne Pola


W stronę Stromca


W oddali majaczy Puszcza Stromiecka


Droga do Stromca


Tablica przy Kościele w Dobieszynie


Kościół pw. Świętej Teresy od Dzieciątka Jezus w Dobieszynie




Szutrówka w stronę Olszowy


Miłe dla oka widoki na okoliczne łąki


Polna droga w stronę Kruszyny


Big kałuża


Docieramy do Kruszyny


I znowu spoglądamy na Puszczę Stromiecką w oddali


Widok w stronę Bierwiec


W drodze do Bierwiec










Kapliczka w Płaskowie z początku XX wieku




Nowy system mocowania mapy do kierownicy - na tzw. spinacz :)


Martusia pokonuje dzielnie kolejne kilometry :)


Miał być Mokrosęk a dotarliśmy do Gutowa




Kapliczka w okolicach Nowego Gozdu przy drodze na Sopot


Dzień się kończy i nasza wycieczka niestety już pomału też...





  • DST 31.00km
  • Czas 02:19
  • VAVG 13.38km/h
  • VMAX 36.03km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Kalorie 1152kcal
  • Podjazdy 133m
  • Sprzęt Genesis Solution 2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowy Gózd - Radzanów

Czwartek, 21 sierpnia 2014 · dodano: 21.08.2014 | Komentarze 0

Nowy Gózd - Stary Kiełbów - Ryki - Stara Błotnica - Kresy - Pierzchnia - Cupel - Smardzew - Radzanów - Rogolin - Brzeziny - Stary Kadłub - Stara Błotnica - Sopot - Nowy Gózd



Dzisiejsza wycieczka zupełnie wcześniej nie planowana stała się możliwa dzięki diametralnej zmianie pogody. Od samego rana niebo było zachmurzone i w dodatku przez dużą część dnia padał deszcz. Temperatura powietrza także nie rozpieszczała. Jak łatwo się domyślić w takim dniu jak dzisiejszy dość rzadko chodzą po głowie pomysły o wyjeżdżaniu na rower. Późnym popołudniem lub wczesnym wieczorem pogoda sprawiła miły psikus: za oknem pojawiło się słońce a wszystkie ponure chmury rozwiał wiatr. Wraz z Martą zdecydowaliśmy się na krótką przejażdżkę po okolicy. Zastanawiałem się, czy uda nam się zobaczyć jeszcze coś ciekawego wyjeżdżając już po godzinie siedemnastej z minutami.

Udaliśmy się w stronę Starej Błotnicy przez Sopot szutrową drogą, która później zamieniła się w asfalt. Czuć już było sierpniowe chłodne powietrze jakie można zaobserwować o porankach, lub pod wieczór. Warunki do pokonywania kolejnych kilometrów były korzystne: nie wiał wiatr i tylko słońce nieznacznie, lecz nieustannie podążało w dół widnokręgu oznajmiając za niespełna trzy godziny zmierzch.

Do zachodu słońca jednak mieliśmy troszkę zapasu, dlatego nie obawiając się tym faktem o którym napisałem przed chwilą podążyliśmy dalej. Po drodze tradycyjnie mijaliśmy ciekawe widoczki, które jeszcze bardziej pokazywały nieuchronnie zbliżający się koniec lata (Coraz więcej zaoranych pól). Dość już pesymizmu bo mam nadzieję, że jeszcze przed nami piękna złota jesień i wiele kilometrów rowerowej przygody przed zimą.

Dotarliśmy do Pierzchni, gdzie po krótkiej orientacji mapy postanowiliśmy, że pojedziemy przez Smardzew do Radzanowa a stamtąd  już pomkniemy w drogę powrotną. W Radzanowie nie wjeżdżając do centrum miejscowości zatrzymaliśmy się przy sklepie, gdzie Martusia zrobiła niewielkie zaopatrzenie w energetyczne batoniki i udaliśmy się w stronę Rogolina.

Za Rogolinem skręciliśmy na wschód gdzie po jakimś czasie droga asfaltowa zamieniła się w szutrowy dukt prowadzący przez pola słoneczników, lub przez niewielki las. Dalsza droga mijała nam w coraz szybszym tempie w celu rozgrzania organizmów, ponieważ z każdą chwilą robiło się coraz chłodniej. W Starej Błotnicy tradycyjnie uwieczniłem na matrycy telefonu barokowe sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia, okraszone promieniami zachodzącego już słońca. Chwila przed godziną dwudziestą zakończyliśmy naszą wieczorną wycieczkę.

Wycieczka krótka, ale przynosząca dużo radości z przemierzonej trasy. Kończący się dzień przy niskiej już temperaturze powietrza przedstawiał w bardzo ciekawy sposób mijaną okolicę. Gospodarstwa domowe, zagrody, łąki i zagajniki kryły swoich domowników, którzy powoli szykowali się do nocy. Przyjemnie było poobserwować dzisiaj okolicę z wysokości roweru.

Dane pogodowe z gps:
Pogoda: niewielkie zachmurzenie, temperatura 17.0°C, wiatr PdPdZd (7.4km/h), wilgotność 55%, ciśnienie 1016hPa




Zagajnik za Sopotem tuż przy drodze do Starego Kiełbowa


Sierpniowe pola w okolicach Starej Błotnicy


Po żniwach


Panorama na pola w okolicy Ryk


Na drodze z Ryk do Starej Błotnicy


Za Starą Błotnicą w stronę Pierzchni


patrząc w prawo...


Kapliczka Matki Bożej przy drodze do Pierzchni


Leśna kraina


Przed Kresami


Za chwilę wjedziemy do Pierzchni


Kolejna leśna droga w stronę Smardzewa


Patrząc za siebie


Tradycyjne już lustrzane selfie :)


W Radzanowie klimaty rodem z PRL-u :)


Jakby komuś rozładowała się komórka to w Radzanowie można skorzystać z publicznego dostępu do prądu :)


W stronę Rogolina


Zachodzące słońce i kończący się dzień...


Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Starej Błotnicy






  • DST 37.00km
  • Czas 03:10
  • VAVG 11.68km/h
  • VMAX 24.22km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 1323kcal
  • Podjazdy 106m
  • Sprzęt Genesis Solution 2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowy Gózd - Kadłubska Wola

Środa, 20 sierpnia 2014 · dodano: 20.08.2014 | Komentarze 0

Nowy Gózd - Sopot - Mokrosęk - Gryzów - Ludwików - Jankowice - Sukowska Wola - Suków - Kaszewska Wola - Kadłubska Wola - Stary Kadłub - Stara Błotnica - Sopot - Nowy Gózd


Dzisiejszą trasę pokonałem wraz z małżonką Martą. Wyjazd zaplanowany na rano przesunął się na późniejszą porę ze względu temperatury powietrza oraz dość długich przygotowań. Dziś od samego rana warunki do uprawiania turystyki rowerowej były pogorszone ze względu na dość silny wiatr, który na otwartych przestrzeniach potrafił troszkę dokuczyć. Wiejący wiatr był rekompensowany przez coraz mocniej świecące słońce i piękne sierpniowe niebo o czystym błękitnym kolorze.

Wyjechaliśmy z Gozdu w stronę dobrze już nam znanej drogi sopockiej z której zjechaliśmy w kierunku Mokrosęka. Po drodze mijały nas pędzące samochody ale miało się to zmienić już niebawem, ponieważ lada chwila skręciliśmy na południe w stronę Ludwikowa. Kolejne kilometry trasy mijały w przyjemnej atmosferze walki z wiatrem i podziwianiu sierpniowych pól. W niektórych miejscach żniwa właśnie trwały choć zdarzały się jeszcze nieliczne miejsca, gdzie ziemia była już zaorana. To zapewne jeden ze znaków nadchodzącej jesieni, ale my się tym na razie nie przejmujemy i jedziemy dalej podziwiając mijaną okolicę.

W Jankowicach zrobiliśmy dłuższą przerwę przy Kościele pw. Św. Mikołaja. Wspomniałem w tym miejscu ciekawą trasę jaką odbyłem z kolegą Łukaszem w 2006 r. Zauważyłem, że brama przy kościele się zmieniła, została odrestaurowana i nie widać już na cegłach wgłębień od lin napędzających dzwon. Po zrobieniu kilku fotografii ruszyliśmy dalej w dość dużym przyspieszeniu, ponieważ zaczęły nas gonić dwa burki gotowe odgryźć łydki. Pieski nie odpuszczały dość długo i dopiero po gromkich okrzykach w ich kierunku zaprzestały dalszej pogoni za nami. Dziś jeszcze dwa razy byliśmy gonieni przez psy wyskakujące nagle z otwartych zagród..

W sklepie w Sukowskiej Woli jemy po batoniku energetycznym i jedziemy dalej. Wiatr nie ustaje. Dopiero w Sukowie skręcamy na północ w kierunku Kaszewskiej Woli, gdzie podejmujemy decyzję o ewentualnym skróceniu trasy przez Kadłubską Wolę i Starą Błotnicę do bazy w Goździe. Po drodze zatrzymujemy się jeszcze w piekarni na świeżego pączka i bułkę słodką i tak zasileni w dodatkową energię ruszamy już do domu.

Trasa pomimo, że nie za długa i prowadząca tylko asfaltem okazała się bardzo ciekawa i pozwoliła zorientować się w topografii okolicy dla lepszej organizacji przyszłych wycieczek.



Jeszcze mała fotorelacja z trasy:

Pierwsze widoczki na trasie


Kolory zmieniające się jak w kalejdoskopie


Martusia po drugiej stronie tafli lustra :)


W Ludwikowie


Jeszcze jeden widoczek


Brama kościelna w Jankowicach


Kościół pw. Św. Mikołaja w Jankowicach


Coraz więcej pól jest już po żniwach


Asfaltowa droga w stronę Sukowskiej Woli


Zaorana ziemia zwiastująca pomału koniec lata


Jedziemy dalej


Zakręt i kapliczka w Kadłubskiej Woli


Kadłubska Wola




Jadę śmiało dalej


Brama cmentarza w Starej Błotnicy


Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Starej Błotnicy


Jeszcze mała rundka nad stawem


Sierpniowa zieleń na Ziemi Białobrzeskiej




Ostatnie chwile podczas dzisiejszej wycieczki pokonujemy równym asfaltem



  • DST 16.49km
  • Czas 00:53
  • VAVG 18.67km/h
  • VMAX 38.78km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 714kcal
  • Podjazdy 128m
  • Sprzęt Genesis Solution 2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowy Gózd - Białobrzegi

Wtorek, 19 sierpnia 2014 · dodano: 19.08.2014 | Komentarze 2

Nowy Gózd - Stare Siekluki - Krzywda - Chruściechów - Stawiszyn - Dąbrówka - Sucha - Białobrzegi


Dzisiejsza krótka trasa wynika z potrzeby podróży do stolicy regionu - Białobrzegów. Przy okazji chciałem sprawdzić opcje trasy innej niż wzdłuż drogi szybkiego ruchu S7 po trasie lokalnej. Nastawiałem się na wjazd do lasu i skrócenie trasy jeszcze bardziej. Z asfaltu zjechałem w polną drogę prowadzącą do lasów w okolicy Chruściechowa. Po około 100 przejechanych metrach zdecydowałem się zawrócić na przyjemny i szybki asfalt. W nocy padał intensywnie deszcz i droga leśna została dość mocno zalana co spowodowało małą zmianę planów. Odłożyłem więc rekonesans po leśnej drodze na inny bardziej przychylny termin :)

Trasa szybka i dość ciekawa. Na odcinku kilka kilometrów od Chruściechowa do prawie samego Stawiszyna asfalt zamienia się troszkę w płaszczyznę podobną do szwajcarskiego sera co ma swój niepowtarzalny urok - nie jeżdżą tamtędy pędzące blaszane rumaki nazywane niekiedy samochodami :)

Jadąc po wspomnianej przed chwilą asfaltowej drodze znajdujemy się wśród bardzo gęstego lasu co powoduje bardzo ciekawe uczucie obecności natury wokół nas.

Docieram do Stawiszyna i dość szybko przez Dąbrówkę i Suchą wjeżdżam ul. Żeromskiego do Białobrzegów.

Warto zauważyć, że ta alternatywna trasa będzie jeszcze ciekawsza jak skróci się drogę bardziej przez las zyskując przy tym kilka cennych chwil, które będzie można poświęcić na odwiedzenie ciekawych miejsc w okolicy.



Kilka migawek z przejażdżki:

Przed Chruściechowem


Widok na las, którym dziś niestety nie jechałem..


Za Chruściechowem - a... za chwilę


... krajobraz zmienił się nie do poznania


Droga rowerowa w Suchej




  • DST 80.00km
  • Czas 06:01
  • VAVG 13.30km/h
  • VMAX 33.81km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Kalorie 3047kcal
  • Podjazdy 331m
  • Sprzęt Genesis Solution 2.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowy Gózd - Waliska (Puszcza Pilicka)

Piątek, 15 sierpnia 2014 · dodano: 15.08.2014 | Komentarze 0

Nowy Gózd - Sopot - Czyżówka -Stary Kobylnik - Siemiradz - Stary Kadłub - Rogolin - Radzanów - Ratoszyn - Podlesie - Kostrzyń - Puszcza Pilicka (niebieski szlak) - Waliska - Borowina A - Ulów - Jabłonna - Wojciechów - Żydy - Grotki - Kozłów - Bukówno - Młodynie Górne - Kadłubska Wola - Kresy - Jakubów - Chruściechów - Ryki - Stary Kiełbów - Nowy Gózd





Puszcza Pilicka zlokalizowana między Nowem Miastem nad Pilicą a Wyśmierzycami jest największą pozostałością lasów będących niegdyś na Ziemi Białobrzeskiej. Dzisiaj postanowiłem w te rejony skierować swój rower. Pogoda zapowiadała się wyśmienita z małą uwagą do wiatru przez pewien czas na początku, ale czym była by jazda na rowerze bez tego ukochanego zjawiska? :)

W połowie godziny trzynastej po zjedzeniu bardzo sytego obiadu i wcześniejszych przygotowaniach wyruszyłem w trasę. Początkowo chciałem dotrzeć do Nowego Miasta nad Pilicą, ale z uwagi na dość późny wyjazd cel został skorygowany do miejscowości Waliska, która mieści się w Puszczy Pilickiej - zameldowałem się tam o godz. 16:50 i podjąłem słuszną decyzję o powrocie.

Pierwsze kilometry mijały w pozytywnej atmosferze aż do czasu, gdy na około 11 km za miejscowością Siemiradz skończyła się droga i postanowiłem pojechać polną ścieżką, która także się skończyła i w pewnym momencie moja lewa stopa została skąpana w cudownym błocku. Ten mały incydent nie zaważył jednak na całej wycieczce i nie przejmując się za bardzo pomknąłem dalej. Droga zmieniała się jak w kalejdoskopie, raz był asfalt, raz szuter, innym razem trochę piasku i znowu asfalt. na urozmaicenie tego parametru wycieczki nie mogłem dziś narzekać :)

Na chwilę przed godziną piętnastą dotarłem do Radzanowa, po krótkim rzucie oka na mapkę, nie pierwszym zresztą dziś pomknąłem dalej w kierunku Ratoszyna i Podlesia. Cały czas towarzyszył mi asfalt ponieważ chciałem w miarę szybko dotrzeć do Puszczy Pilickiej. W końcu dotarłem do skrzyżowania z drogą krajową nr 48 i tutaj ciekawie się złożyło bo pojechałem troszkę za daleko i musiałem się wracać ale nie pisał bym o tym fakcie za bardzo gdyby nie to, że na tej właśnie drodze zostałem uwieczniony przez samochód aktualizujący mapy google street view. Jak może się odnajdę w serwisie za jakiś rok to zaktualizuję blog o kolejne zdjęcie :)

Szybko uciekam z drogi krajowej w las mający doprowadzić mnie do Kostrzynia, okazuje się jednak, że pomimo z frajdy, że jadę lasem to muszę raz po raz przebijać się przez spore ilości piasku. Nie robiąc sobie nic z urozmaiceń trasy docieram w końcu do zamierzonej miejscowości, która znajduje się już o krok od Puszczy Pilickiej. W Kostrzyniu fotografuję drewniany Kościół pw. Świętego Stanisława i po paru minutach jestem już w Puszczy Pilickiej. Od tej chwili przez długi czas będę poruszał się po urozmaiconym terenie. Prędkość jazdy maleje, ale radość z pokonywanych kolejnych metrów wręcz odwrotnie rośnie! Co za frajda jechać leśnymi przecinkami, omijać większe kałuże, czasami poparzyć się pokrzywami, ale co tam najważniejsza jest przygoda. Rozpędzam się i muszę uważać na kamienie i korzenie, których jest naprawdę całkiem sporo. Po drodze mam szansę obejrzeć okolicę z ambony myśliwskiej. Widok jest niesamowity. Po pewnym czasie docieram do szlaku pieszego niebieskiego, który prowadzi przez same serce puszczy aż do Nowego Miasta nad Pilicą. Na szlaku tym spotykam trzy osoby zbierające grzyby, okazuje się, że grzybów jest niewiele, ale osoby te mają po połowie wiadra tych darów lasu. Po krótkiej wymianie słów każdy udaje się w swoim kierunku.

Docieram do Walisk, gdzie odwiedzam kolejny drewniany zabytek na dzisiejszym szlaku a jest nim Kościół pw. Matki Kościoła, zbudowany około 1650 roku.

"Za bardzo ciekawy należy uznać fakt, że od strony północnej, w dawnych wierzeniach diabelskiej, brak jest okien. Takie rozwiązanie spotyka się w najstarszych zachowanych kościołach w Polsce – w wielu okna zostały przebite w późniejszym okresie. Brak takiego rozwiązania w kościele w Waliskach oznacza, że uniknął on przebudów i pomimo remontów ukazuje, jak wyglądały niewielkie kościoły wiejskie w XVII wieku."    źródło: www.drewnianemazowsze.pl/waliska-kosciol/

Jest godzina 16:50 postanawiam wracać. Muszę w tym miejscu także napisać, że znowu zaczęło mnie boleć kolano co było także przyczyną decyzji o powrocie. Orientuję mapę i udaję się już w drogę powrotną. Jestem w powiecie przysuskim i do Gozdu mam jeszcze kawałek drogi. Mijam miejscowości: Borowina A, Ulów, Jabłonna. kolano daje o sobie jeszcze znać i czasami muszę zwalniać. Wykorzystuję te chwilę do zrobienia fotografii i orientacji mapy. W Bukuwónie oglądam Kościół pw. Nawiedzenia NMP pochodzący z XVI i XVII wieku. Dodam też, że i ten kościół jest drewniany.

W Kadłubskiej Woli uciekam z asfaltu w polny a później leśny trakt. Słyszę odgłosy wystrzałów to chyba polowanie gdzieś w okolicy. Trochę zaniepokojony przyśpieszam nieznacznie i jadę dalej. Przyznam się, że mogłem wybrać opcję asfaltu szybszą i prostszą, ale jakoś wolałem troszkę jeszcze poruszać się w terenie. W lesie robi się troszkę ciemniej. Zatrzymuję się przy leśnej kapliczce z niesamowitym tekstem:

"Idziesz daleko opadasz z sił
wchodzisz na skrzyżowanie dróg
nie wiesz która jest droga dla Ciebie
zwróć się o pomoc do M.B.M.P
ona Ci doda sił i wskaże Ci drogę
którą masz iść, Jezu ufam Tobie".


Tekst został napisany odręcznie na blasze, w dniu Święta Wniebowzięcia NMP musi zrobić na każdym ogromne wrażenie - tak też było i w moim przypadku. Jadę dalej...

Ostatnią ciekawą miejscowością na trasie był Chruściechów z XIX wiecznym dworem będącym obecnie w rękach prywatnych i gorzelnią wybudowaną w 1907 r. Gorzelnia popadła w ruinę i zarosła wysoką trawą. Wracam do Gozdu o połowie godziny dziewiętnastej.

Dzisiejszego dnia utkwiły w mojej pamięci jeszcze dwa spostrzeżenia: pierwsze to to, że w trakcie jazdy mijałem bardzo duże ilości psów biegających we wsiach, z których kilka zdecydowało się dodać mi sił i spowodować szybszą jazdę :) Drugie to będzie z tych bardziej pozytywnych. Przed domami jednorodzinnymi widziałem bardzo dużo ludzi jedzących wspólnie obiady :) taka migawka zarejestrowana w pamięci głowy a nie karty sd.




Pierwsze widoczki na drodze do Starego Sopotu


Droga na Stary Sopot


Wspomniane w relacji spotkanie z błotkiem :) i jego efekty


Piękne widoki w okolicach Starego Gozdu


Wymarzona droga w stronę Osowa


A obok pole kukurydzy


I znowu asfaltem




Pole słoneczników za Starym Kadłubem




Kościół pw. Św. Marcina w Radzanowie


Ziemia Białobrzeska urzeka swoim pięknem


W stronę Ratoszyna


Wymarzony nareszcie leśny dukt, ale to jeszcze nie jest Puszcza Pilicka


Troszkę piasku jeszcze nikomu nie zaszkodziło :)


Z ręki


Drewniany Kościół pw. Świętego Stanisława w Kostrzyniu




Za chwilę wjadę do Puszczy Pilickiej




Polem ... w stronę puszczy




W Puszczy Pilickiej


Leśna ambona


Czy mój rower jest taki malutki? - nie to widok już z innej ambony :)


Widok z ambony na młodnik w Puszczy Pilickiej






Wygląda na stabilniejszą


Dotarłem do niebieskiego szlaku pieszego przecinającego całą Puszczę Pilicką


Z tej po prawo nadjechałem


Puszczański gościniec


Droga zmienia się na bardziej szutrową


Dotarłem do Walisk


Figurka w Waliskach


Kościół pw. Matki Kościoła, zbudowany około 1650 roku


Figurka Św. Nepomucena w pobliżu rzeczki




Wracam


Asfaltem




Kościół pw. Nawiedzenia NMP






Za Kadłubską Wolą w stronę Kres


Niesamowita kapliczka o której pisałem w relacji


i modlitwa...


dalsza droga w stronę Jakubowa


Tabliczka w Chruściechowie


Ruiny gorzelni w Chruściechowie


Po drugiej stronie tafli lustra :)




Cień rowerzysty


Dzień się chyli ku końcowi... i moja podróż też...


Jeszcze trochę szutrową drogą


i patrząc na prawo...


Jeszcze krótki filmik








Stary Gózd - Lisów

Środa, 6 sierpnia 2014 · dodano: 13.08.2014 | Komentarze 2

Trasa: Nowy Gózd - Stary Kadłubek - Nowy Kadłubek - Urbanów - Bierwce - Lisów - Piaseczno - Jedlińsk - Gutów - Ludwików - Kobylnik - Stary Sopot - Nowy Gózd



Sierpniowa trasa prowadząca przez malownicze sąsiedztwo Puszczy Stromieckiej stanowi kolejną retrospekcję z ostatniego wyjazdu. Mogę napisać, że od tej pory będę publikować treści już na bieżąco.

Trasa stanowiła pętlę o przeciętnej długości niespełna 40 km. W tym dniu zaplanowałem wyjazd w stronę Puszczy Stromieckiej. Tym razem tradycyjnej mapy nie drukowałem a tylko postanowiłem jechać w bliżej określonym kierunku spoglądając raz po po raz do wersji elektronicznej mapy pt. Okolice Radomia.

Dzień był wymarzony na rowerową wycieczkę: niebo z chmurami przez które rzadko wyglądały promienie słońca. Wiatru nie było prawie wcale. W takich wymarzonych warunkach udałem się w kolejną wycieczkę.. Co przyniósł kolejny zakręt? przygodę, niesamowite widoki i ciekawe trasy nie koniecznie prowadzące przez asfalt.

Za miejscowością Urbanów po raz pierwszy na dłużej pożegnałem się z asfaltową rzadko uczęszczaną przez samochody drogą. Wjechałem w przyjemny szuterek na skraju Puszczy Stromieckiej. Jechałem beztrosko wokół mijając leśne przecinki i samotne gospodarstwa domowe. W nielicznych z nich widać było jakiś mieszkańców lub tylko zwierzęta leniwie wyglądający z za płotu dziwiąc się i zadając sobie pewnie pytanie: kto zakłóca moją przedpołudniową drzemkę?

Ja nie patrząc na nic ochoczo połykałem kolejne metry trasy, niekiedy leśne dukty się kończyły i zaczynały asfaltówki na których od dawna nie jechał chyba żaden pojazd - okolica wydawała się opuszczona i bardzo tajemnicza..

Dopiero gdy dotarłem do miejscowości Bierwce zauważyłem większe oznaki cywilizacji. Miałem wybór podczas orientacji ekranu lcd w komórce czy pojechać w kierunku Puszczy Stromieckiej, czy wracać robiąc pętle przez Jedlińsk. Z uwagi no to, że chciałem być w domu przed godz. 14 i obejrzeć kolejny etap naszego narodowego wyścigu to wybrałem tą drugą opcję patrząc tylko z rozmarzeniem na horyzont zalesiony niezwykłą Puszczą Stromiecką zostawiając te tereny może na jakąś całodniową wyprawę..

W dalszej drodze magia tajemniczości już prysła i wśród cywilizowanych domostw przejechałem przez Lisów i Jedlińsk w których to miejscowościach zatrzymałem się na chwilę przy Kościołach aby je obejrzeć i uwiecznić na fotografiach.

W Jedlińsku przekroczyłem trasę krajową nr 7 i udałem się w stronę Gutowa kontynuować swoją wycieczkę. Dalsza trasa była także ciekawa. Mogłem mijać ciekawe zagrody mieszkańców Gutowa i Ludwikowa. Za Ludwikowem kolejny raz pożegnałem się z asfaltem zjeżdżając na polną dróżkę, która poprowadziła mnie do Kobylnika z którego już była bliska droga przez Sopot (nie mylić z tym nad morzem) do Nowego Gozdu z którego wyjechałem w kierunku wschodnim a wróciłem od strony zachodniej.

Kolejna urokliwa wycieczka w najbliższej okolicy pozwalająca choć na chwilę zapoznać się z okolicą Puszczy Stromieckiej, doliną Radomki i bezkresnymi polami powiatu białobrzeskiego.

Postój w Bierwcach i widok na odległą Puszczę Stromiecką


Kibello z Warszawy do Radomia widziany z wiaduktu nieopodal Lisowa(mechanik nie chciał odmachać...)


Parafia pw. Nawiedzenia NMP w Lisowie


I figurki zabytkowe




W drodze pod Kościół w Lisowie




Pomnik raka na rynku w Jedlińsku


Kościół pw. św. Ap. Piotra i Andrzeja w Jedlińsku


Szuterkiem za Ludwikowem


i po żniwach


Szutrówka przed Kobylnikiem




Białobrzegi - Wólka Domaniowska

Niedziela, 13 lipca 2014 · dodano: 12.08.2014 | Komentarze 0

Trasa: Białobrzegi - Sucha - Stawiszyn - Smardzew - Radzanów - Młodynie Dolne - Studzienice - Przytyk - Domaniów - Wólka Domaniowska - Młódnice - Krzyszkowice - Jarosławice - Oblas - Przytyk - Zameczek - Suków - Kaszewska Wola - Kaszów - Stara Błotnica - Stary Kiełbów - Nowy Gózd - Stare Siekluki - Kamień - Sucha - Białobrzegi





Przyszła niedziela i długo oczekiwana realizacja wycieczki rowerowej - tym razem zaplanowałem wcześniej, że udam się nad zalew w Domaniowie a na powrocie już tradycyjnie w porze obiadowej zawitam do Nowego Gozdu i wieczorem zawrócę ku Białobrzegom. Plan zrealizowany został idealnie. Lipcowa niedziela już od samego poranka zapowiadała się jako piękny zachęcający do różnych wojaży dzień. Nie mogłem się doczekać ruszenia w trasę. Około godziny 10 wyjechałem przez Suchą, Stawiszyn, Radzanów (nie będę kolejny raz szczegółowo wymieniał) do Przytyka. Nie licząc wcześniejszych krótkich przystanków na orientację mapy to w przytyku dopiero kwadrans po godzinie dwunastej cyknąłem pierwsze zdjęcie. 

Nieopodal kościoła zorientowałem jeszcze raz mapę i udałem się w dalszą drogę w stronę zalewu. Warto wspomnieć, że ta wycieczka rowerowa była także małym rekonesansem w celu orientacji miejscówek połowu ryb z brzegu lub możliwości wynajmu łódki nad zalewem domaniowskim.

W dalszej drodze znowu we znaki dało mi się kolano i to niestety już po około 30 km trasy.. (chyba jednak opcja złego ustawienia siodełka wchodzi w grę i muszę się bardziej postarać z ergonomią na moim jednośladku..) Nie patrząc na kolano pomykałem dalej przed siebie oglądając niesamowite widoczki, które jak zawsze mocno utkwiły w mojej pamięci i na karcie sd smartfona :)

Nad samym zalewem zrobiłem krótką przerwę i zrobiwszy krótki owocny rekonesans wędkarza amatora postanowiłem udać się w drogę powrotną. Gdy wracałem i zatrzymałem się w Krzyszkowicach aby zorientować mapę zatrzymało się przy mnie pewne małżeństwo w samochodzie i poprosiło o wskazanie drogi na Przysuchę. Jak się później okazało Ci Państwo jechali z pod Krakowa aż do Gdyni i zabłądzili w okolicach Przytyka. Pomogłem jak mogłem wskazując na mapie jak skierować się do głównych dróg i udałem się w dalszy asfalting do Przytyka :) przed którym na chwilę odbiłem do Oblasu obejrzeć zrujnowany już mocno dwór Krasińskich z pierwszej połowy XIX wieku.

Dwór funkcjonował jako folwark leśny klucza Łaziska, nie posiadał dworu, dlatego Michał Grodziński zaadaptował na ten cel drewniany budynek leśniczówki. W 1915 r. dwór został spalony przez cofające się wojska carskie.W 1916 r. Michał Grodziński powrócił z niewoli i na potrzeby dworu przystosował budynek administracyjny. W latach 30-tych dwór został zmodernizowany, dobudowano piętro, od południa balkon i wejście pod filarami, a od strony parku taras z przedsionkiem. W lutym 1941 r. Grodzińscy opuścili Oblas na skutek wysiedlenia terenów dla Luftwaffe. Administratorem majątku został Ukrainiec Krasnomowiec. Od końca wojny do 1984 r. we dworze mieściła się filia Zbiorczej Szkoły Gminnej w Przytyku.

Przez Przytyk przyszło mi jeszcze zajechać do Zameczka myśląc, że uda mi się tamtędy przejechać w stronę Starego Gozdu bardziej wąskimi drogami, niestety wjechałem w jakieś blokowiska i musiałem zawrócić i w dalszą drogę udać się jak się później okazało nie bardzo ruchliwą drogą wojewódzką.

Kolejnym ciekawym punktem na trasie niedzielnej wycieczki był drewniany kościół Św. Jana Chrzciciela w Kaszowie zbudowany w 1661 r. Do środka sakralnej budowli niestety nie dane mi było wejść ponieważ drzwi wejściowe zostały zamknięte na głucho i w chwili tamtej nie chciało mi się szukać proboszcza (może zostawię wizytę w środku na inną okazję). Warto jednak wspomnieć, że wnętrze malutkiego kościoła kryje dużo ciekawych detali o których chętnie napiszę w przyszłości :)

Słońce prażyło dość mocna dlatego po krótkiej przerwie pojechałem dalej przez Starą Błotnicę, gdzie spotkałem swoją żonę Martę z kuzynką Małgosią, które to osoby także raczyły się przejażdżką rowerową ale na krótszym dystansie. Dalsza moja podróż to już obiadek u Teściów i powrót lokalnymi drogami wzdłuż trasy S7 do Białobrzegów.

Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Przytyku


Zalew w Domaniowie


Droga i tama nad zalewem


Jeszcze raz zalew


W stronę Wólki Domaniowskiej w celu rekonesansu wędkarskiego :)


Ciekawe mokradła


Chwila przerwy nad brzegiem zalewu


Jeszcze ostatni rzut oka na zalew i powrót do domu


Asfaltowanie


Figurka Świętego


W drodze do Jarosławic


Sanktuarium N.M.P. Wniebowziętej w Jarosławicach 


Dwór Krasińskich z XIX w. (Oblas)


Droga przed dworem


Urząd w Przytyku


Kościoł Św. Jana Chrzciciela w Kaszowie z 1661 r.




Droga wojewódzka i zaraz wjazd do Starej Błotnicy


Lipcowe łany zboża w okolicach Starej Błotnicy


Sanktuarium M.B. Pocieszenia w Starej Błotnicy






Białobrzegi - Stromiec

Wtorek, 17 czerwca 2014 · dodano: 12.08.2014 | Komentarze 0

Trasa: Białobrzegi - Kolonia Brzeźce - Brzeźce - Budy Brankowskie - Pokrzywna - Niedabyl - Stromiec - Stromiecka Wola - Buczek - Leopoldów - Brzeska Wola - Białobrzegi


Kolejna retrospekcja z czerwca to ciekawa i krótka trasa na odcinku Białobrzegi - Stromiec. Niewielka ilość km spowodowana była dość późną godziną wyjazdu (po godz. 17) - wycieczka z tych krótkich i przyjemnych.

Koncepcja kierunku była raczej bez ukierunkowanego celu, wcześniej wydrukowałem fragment mapy na wschód od miejscowości startowej i mniej więcej w tym kierunku poprowadziłem jednoślad.

Pierwsze chwile przejażdżki upłynęły w asfaltowej atmosferze przez Brzeźce, wcześniej podjechałem jeszcze pod zamknięty na głucho ośrodek Olszynka. Za Brzeźcami skończył się błogi asfalt i szuterkiem pomknąłęm w kierunku Bud Brankowskich.

Gdyby nie to, że po ok. 15 km zaczęło mnie nawalać kolano to było by super (efekt bulu spowodowany pewnie kiepskim ustawieniem siodełka ale co tam - inną kwestią powodującą ból mogło być zrealizowanie dwóch treningów biegowych w ubiegłą sobotę i niedzielę) Nie zważając na ból kolana jechałem dalej..
Mijałem ciekawe miejscowości do których niekiedy trzeba było pojechać gruntówkami zamiennie z asfaltem. Szybko przejechałem przez Niedabyl i dotarłem do Stromca - tam szybka orientacja mapy i z powodu nasilającego się bólu postanowiłem w miarę szybko w oddali od paskudnej krajówki nr 48 udać się w drogę powrotną do domu.

Pocieszający był fakt, że faktycznie od chwili gdy wyjechałem ze Stromieckiej Woli to poruszałem się już przez leśne dukty niekiedy mocno zapiaszczone ale za to wolne od spalin samochodów.. Przez tą euforię chyba za bardzo zlekceważyłem trasę i wyjechałem trochę w innym miejscu niż początkowo zamierzałem (chciałem wracać przez Mikówkę) i wylądowałem na asfaltowej drodze przez wspaniały las z Brzeskiej Woli. Po drodze minąłem jeszcze dwóch biegaczy i z chwilą refleksji pojechałem dalej (zastanawiałem się czy ból kolana przejdzie mi do niedzieli 22 czerwca kiedy to miałem przyjemność pobiec w II Półmaratonie Radomskiego Czerwca'76 - dziś wiem już, że dałem radę i co prawda kolano zabolało ale dopiero po półmaratonie)

Trasa choć nie długa to mimo konieczności właśnie jej skrócenia i powoli kończącego się dnia była bardzo ciekawa i traktowałem ją jako takie pewne rozpoznanie terenu przed może dłuższymi wycieczkami..



Tablica z mapką w Brzeźcach


Asfaltówka w Brzeźcach


i przyjemny szuterek przez las w stronę Niedabyla


Figurka Św. Nepomucena przy Kościele w Stromcu


To jeszcze nie noc :) automatyczna ekspozycja czasami takie fajne efekty da pod słońce - Kościół pw. Św. Jana Chrzciciela w Stromcu


Automatyczna ekspozycja w komórce już się nie myli od drugiej strony kościółka:)


Czerwcowe krajobrazy w Stromieckiej Woli


Jeszcze jeden landszafcik


Po zorientowaniu mapy nie ma to jak cyknięcie sobie małego selfie i pożegnanie leśno polnej drogi


Jeszcze mapka przy trasie w Brzeskiej Woli


... i cień rowerzysty w Brzeskiej Woli, lub jak ktoś woli foto z cyklu: "po drugiej stronie tafli lustra" :)



Białobrzegi - Tomczyce

Czwartek, 5 czerwca 2014 · dodano: 12.08.2014 | Komentarze 0

Trasa: Białobrzegi - Sucha - Stawiszyn - Branica - Smardzew - Zacharzów - Paprotno - Grzmiąca - Ulaski Grzmiąckie - Ulaski Stamirowskie - Tomczyce - Ulaski Stamirowskie - Ulaski Grzmiące - Grzmiąca - Paprotno - Zacharzów - Radzanów - Rogolin - Kadłubska Wola - Stary Kadłub - Stara Błotnica - Stary Kiełbów - Nowy Gózd - Stare Siekluki - Kamień - Sucha - Białobrzegi





Pierwszy dłuższy wyjazd po zmianie roweru. Nie ukrywam, że chciałem lepiej przetestować zakupiony sprzęt ale także wybrać się na dłuższą przejażdżkę. Długo zastanawiałem się nad celem, miała być spontaniczna decyzja a kilkakrotnie przeglądałem mapy i nie mogłem zdecydować się w którą stronę skierować swój rower. Decyzja zapadła wieczorem dzień wcześniej, że pojadę do Tomczyc - celem było także przekroczyć Pilicę.

Pisząc relację mam świadomość, że od wycieczki minęło już sporo czasu ale każdy wyjazd pozostawia w pamięci wiele wspomnień.

W trasę wyruszyłem ok. godz. 13:30 i już po paru chwilach wyjechałem z zabudowań Białobrzegów w stronę Suchej. Cały czas poruszałem się jednostajnym tempem. Czerwcowe popołudnie było wymarzone do takich rowerowych przejażdżek. Ucieszony, że mogę  jechać przed siebie pokonywałem kolejne kilometry trasy..




Chwilowy przystanek w Stawiszynie i zdjęcie z cyklu: "Po drugiej stronie tafli lustra"


Rozwidlenie dróg w okolicy miejscowości Brodek


Chwilowa przerwa na posiłek


Kolejne zakręty asfaltówki za Ulaskami Grzmiącymi


Rzeka Pilica w okolicach Tomczyc

Most drogowy na Pilicy


Tablica informacyjna

Po przekroczeniu Pilicy dotarłem do Tomczyc. Szczerze mówiąc miałem chęć pojechać jeszcze kawałek, wcześniej zastanawiałem się czy nie przedłużyć trasy, ale po przyjechaniu do Tomczyc zorientowałem mapę w celu zaplanowania powrotu. Wybór padł na powrót fragmentem tej samej trasy aż do miejscowości Zacharzów z której miałem udać się dalej zmodyfikowaną trasą do domu.


Most na Pilicy

Za Tomczycami chwilowy postój w celu orientacji mapy


Widok z mostu na Pilicę w drodze powrotnej


Jeszcze fotka "z ręki" do kompletu

Rzeka w okolicach Ulasek Stamirowskich

Nad Pilicą


Powolny powrót


Pola uprawne przed Grzmiącą


Pola uprawne przed Grzmiącą


W okolicach Grzmiącej


Kościół w Radzanowie p.w. Św. Marcina


Tablica informacyjna


Plac w Radzanowie


OSP w Radzanowie




Figurki Świętych przed Kościołem w Radzanowie


W drodze do Starej Błotnicy


Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Starej Błotnicy

--
Podczas dalszej drogi nie zarejestrowałem już więcej fotografii z uwagi na to, że trasa przebiegała przez kilka miejscowości które częściej odwiedzam przejazdem środkami zmotoryzowanymi.

Cała trasa przebiegła bardzo przyjemnie, pogoda dopisała i zapowiadał się bardzo ciekawy początek sezonu wakacyjnego.

Z dzisiejszej perspektywy wiem, że za dużo wyjazdów rowerowych nie zrealizowałem, ale kilka jeszcze opublikuję zaległych relacji i później będę się starał dodawać kolejne wycieczki już na bieżąco :)