Info
Ten blog rowerowy prowadzi waszkawaszka z miasteczka Białobrzegi, pow. białobrzeski. Mam przejechane 1227.71 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 12.76 km/h. Więcej o mnie.Wycieczki jednodniowe |
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Październik2 - 6
- 2014, Wrzesień4 - 4
- 2014, Sierpień10 - 6
- 2014, Lipiec1 - 0
- 2014, Czerwiec2 - 0
- DST 112.76km
- Czas 09:15
- VAVG 12.19km/h
- VMAX 49.31km/h
- Temperatura 14.0°C
- Kalorie 5885kcal
- Podjazdy 721m
- Sprzęt Genesis Solution 2.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Białobrzegi - Łęgonice
Wtorek, 14 października 2014 · dodano: 15.10.2014 | Komentarze 4
Białobrzegi – Sucha – Suski Młynek – Borki Stawiszyńskie – Jasionna – Błeszno – Kolonia Błeszno – Jakubówka – Brodek – Romanów – Paprotno – Grzmiąca – Góra Świdzyńska (niebieski szlak w Puszczy Pilickiej) – Kozłów – Kiedrzyń – Rezerwat Sokół – Droga Okopana w Puszczy Pilickiej – Waliska – Wólka Magierowa – Las Łęgoński w Puszczy Pilickiej – Różanna – Wielkopole – Łęgonice Małe – Nowe Miasto nad Pilicą – Łęgonice – wał ozu – Nowe Łęgonice (Góra Rocha/Góra Zgody) – Dąbrowa – Rosocha – Sacin – Kolonia Świdrygały – Bełek – Brzostowiec – Ślepowola – Michałowice – Świdno – Borowe – Dębnowola – Osuchów – Przybyszew – Pacew – Adamów – Falęcice – Białobrzegi
Korzystając z wolnego dnia od pracy postanowiłem
wybrać się na kolejną wycieczkę. Tym razem wybór padł na Puszczę Pilicką,
położoną na zachód od Białobrzegów, oraz trzy miejscowości o nazwie Łęgonice
znajdujące się za Nowym Miastem nad Pilicą. Ciekawy jest fakt, że w każdej z
tych miejscowości znajduje się zabytek warty uwagi. Jeśli chcecie przenieść się
wraz ze mną w krótką podróż po urokliwych terenach Zapilicza i „przedpilicza”
to zapraszam do przeczytania niniejszej relacji. Jako ciekawostkę dodam, że dla
wytrwałych czytelników mam niespodziankę – dowiecie się co kryje się pod
tajemniczą nazwą wału ozowego, który miałem okazję dzisiaj oglądać.
Z domu wyruszyłem około godziny ósmej trzydzieści w kierunku Suchej. Temperatura powietrza oscylowała w granicy do 12 stopni Celsjusza. Przez poranne zamglone niebo nieśmiało wyglądało słońce, które prawie za każdym razem po chwili chowało się znowu za chmury, jakby chciało mi już na początku trasy zakomunikować, że dzisiejszy dzień nie będzie należał do pogodnych. Osobiście cieszyłem się z tego, że w październiku mamy temperatury powyżej dziesięciu stopni Celsjusza i można taki czas spożytkować na poznawanie ciekawych okolic miejsca zamieszkania.
W Suchej skręciłem zgodnie z kierunkiem niebieskiego szlaku pieszego w prawo, który zaprowadził mnie po chwili do mogił partyzanckich z 1943 r. Następnie przeprawiłem się po drewnianym mostku przez rzeczkę Pierzchnia i ruszyłem rezygnując z niebieskiego szlaku w prawo. Jechało się bardzo przyjemnie i zanim się zorientowałem to dotarłem już do drogi krajowej nr 48 w Borkach Stawiszyńskich. No cóż, następna inwestycja rowerowa jaką kupię to będzie kompas, żeby uniknąć w przyszłości takich małych pomyłek. Przez chwilę jechałem po ruchliwej krajówce aż zjechałem w stronę Jasionnej. Wąską asfaltówką dotarłem do małej miejscowości w której skręciłem przed cmentarzem w prawo w stronę Witoszyna.
Wybierałem takie drogi, żeby ominąć wcześniej wspomnianą miejscowość, ponieważ gościłem w niej już kiedyś i chciałem poznać nowe ścieżki w okolicy. Okazało się, że udało mi się dotrzeć do Błeszna i tym razem już nie błądząc jechałem dalej w kierunku Puszczy Pilickiej. Za Błesznem wjechałem w las ze znakowanym niebieskim szlakiem rowerowym. Wcześniej w Jakubówce pierwszy raz dzisiaj obszczekał mnie pies. Od tej pory zmieniłem trochę taktykę: jak zaczyna szczekać pies i biegnie w moim kierunku to nie uciekam a schodzę z roweru. W każdej jak na razie sytuacji (a było ich dzisiaj jeszcze kilka) ta metoda okazuje się najskuteczniejsza. Psy zaczynają się bać i wycofują się a ja wsiadam powoli na rower i jadę dalej.
Wyjechałem z lasu w Brodku i skręciłem na wąską asfaltową drogę prowadzącą przez Paprotno do Grzmiącej. Jest znakomity odcinek mało uczęszczanej drogi prowadzącej przez las po pagórkach, gdzie jazda rowerem daje naprawdę dużą frajdę. W Grzmiącej za rondem skręciłem w lewo na niebieski szlak pieszy, który wprowadził mnie do Puszczy Pilickiej. Od tej pory przez bardzo długi czas poruszałem się po urokliwych zakątkach bezkresnych lasów. Na początku krążąc po szlaku podjechałem po piaszczystych duktach pod Górę Świdzyńską (164 m. n.p.m.), następnie zgubiłem niebieski szlak i wyjechałem w Kozłowie.
Dość szybko przez Kiedrzyń dotarłem do rezerwatu przyrody „Sokół”, który obejmuje ochroną zróżnicowane siedliska leśne od boru świeżego do lasu łęgowego.Można tu zobaczyć kilka wspaniałych dębów, z których najstarsze mają około 300 lat.Rezerwat jest także siedliskiem jesionów i sosen.Występuje tuwawrzynek wilczełyko oraz kilka gatunków storczyków.Gniazdują w nim: bocian czarny i trzmielojad. W rezerwacie próbowałem odnaleźć jakieś ścieżki ale wszystkie były dość mocno zarośnięte i gdy poruszałem się w głąb rezerwatu okazało się, że ścieżka stawała się coraz bardziej niedostępna. Postanowiłem zawrócić. W rezerwacie było niesamowicie, dawało się odczuć otaczającą mnie przyrodę. Szkoda, że musiałem się cofnąć bo z chęcią poznałbym jeszcze więcej tajemnic tego niezwykłego miejsca.
Dalej poruszałem się różnymi leśnymi ścieżkami i duktami, które miejscami były dość mocno zapiaszczone, ale dawały dużo satysfakcji z pokonywania kolejnych kilometrów. Po pewnym czasie odnalazłem niebieski szlak biegnący przez sam środek Puszczy Pilickiej po tzw. Drodze Okopanej w kierunku zachodnim. Jako, że już kiedyś poruszałem się tym szlakiem na rowerze postanowiłem odbić nieco na północ i jechać leśnymi traktami, które biegły równolegle do niebieskiego szlaku. Okazało się w dodatku, że są mniej zapiaszczone i jazda po nich jest czystą przyjemnością.
Gdy jechałem w kierunku Walisk rozpadał się deszcz. Na szczęście nie trwało to długo i już po chwili byłem w tej niezwykłej leśnej miejscowości, gdzie znajduje się zabytkowy drewniany kościółek (miałem okazję go już oglądać wcześniej), który obejrzałem jeszcze raz i ruszyłem dalej. W Wólce Magierowej zastanawiałem się jak jechać dalej. Po spojrzeniu na zegarek okazało się, że czas mam całkiem dobry i postanowiłem nie rezygnować jeszcze z jazdy po puszczy i po przekroczeniu drogi wojewódzkiej udałem się dalej przed siebie.
Jechałem przez Las Łęgoński będący także częścią Puszczy Pilickiej. Chciałem dojechać do Różannej i później zawrócić w stronę Łęgonic Małych. Po drodze okazało się, że jest bardzo dużo piachu i prędkość jazdy spadała niekiedy do 15 albo i mniej km/h. W Różannej (najdalej wysuniętym punkcie na zachód podczas tej wycieczki) skręciłem w prawo i po paru dłuższych chwilach dotarłem do kolejnej ciekawej atrakcji turystycznej jaką był młyn wodny z początku XX wieku. Okazało się, że właścicielka tego miejsca pozwoliła mi obejrzeć młyn od środka. Dzisiaj młyn działa już na prąd i mieli różne rodzaje zboża. Kiedyś działał na wodę, która teraz zasila okoliczne stawy z rybami.
Dotarłem do Łęgonic Małych, gdzie znajduje się bardzo ciekawy modrzewiowy kościół pw. św. Marii Magdaleny, który zbudowano w latach 1765-1775. Łęgonice Małe położone są po południowej stronie rzeki Pilicy. Do kolejnych miejscowości o tej samej nazwie leżących na północ od rzeki dotarłem nieco później. Warto wspomnieć też, że Łęgonice były kiedyś miastem, ponieważ otrzymały prawa miejskie w 1420 r. na prawie magdeburskim przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Mikołaja Trąbę, który uzyskał przywilej lokacji od Władysława Jagiełły.
Następnie w Nowym Mieście nad Pilicą skorzystałem z dostępności sklepu spożywczego i uzupełniłem zapas wody oraz wafelków. Po krótkiej przerwie zacząłem podjeżdżać pod dość sporą górkę prowadzącą do miasta. Z uwagi na to, że tą miejscowość oglądałem także podczas wcześniejszej wycieczki to udałem się od razu na zachód w stronę kolejnych ciekawych miejsc. Od tego momentu pogoda zaczynała się troszkę bardziej psuć. Wiał chwilami dość silny wiatr a niebo zaczynało wyglądać jakby ktoś wylał na nie toń atramentu. Zaniepokojony troszkę zacząłem szybciej jechać, bo przecież przede mną były kolejne wspaniałe miejsca do których zostało już tak niewiele kilometrów. Szkoda, żeby popsuła wszystko kiepska pogoda. Trochę zaniepokojony pojechałem dalej.
Szybko wyjechałem z miasta i dotarłem do Łęgonic. Na mojej mapie zaznaczone zostały dwa zabytkowe miejsca: dwór i kościół. Gdy dotarłem do pierwszego okazało się, że jest w rękach prywatnych i ma zamkniętą bramę. Po resztkach z placu zabaw wywnioskowałem, że jeszcze niedawno musiała w nim być szkoła a teraz budynek stoi opuszczony. Dwór ten został zbudowany ok. 1827 roku dla Franciszka Łabuńskiego w stylu klasycystycznym i położony jest na niewielkim wzniesieniu. (Więcej informacji o dworze) Wjechałem troszkę wyżej od bocznej strony, gdzie znajdują się oficyny. Okazało się, że w tym miejscu nie ma płotu. Obejrzałem dworek z bliska i zrobiłem kilka fotografii. Choć jest opuszczony to robi niezwykłe wrażenie. Postanowiłem jechać dalej zadowolony z możliwości oglądania tego miejsca z bliska, a nie jak zazwyczaj z za płotu.
Do zabytkowego kościoła p.w. św. Jana Chrzciciela z 1732 r. dotarłem po kilku chwilach. Był to kolejny drewniany kościół na dzisiejszym szlaku i zrobił na mnie równie duże wrażenie co poprzednie odwiedzone kościółki. Ruszyłem w dalszą drogę ku nowej przygodzie. Do kolejnych już trzecich dzisiaj Łęgonic jechałem coraz częściej patrząc na niebo, które robiło się coraz bardziej ciemne. Na szczęście jak na razie kolejny raz nie padał deszcz. Jechałem po szutrowych drogach wzdłuż płotu otaczającego nieczynne już lotnisko wojskowe, aż dotarłem do ciekawego z punktu widzenia geologii miejsca.
Przed moimi oczami pojawił się tzw. WAŁ OZU – co to jest? Ja do dzisiaj nie zdawałem sobie sprawy z faktu istnienia takich miejsc. Wał ozu, lub po prostu oz jest to silnie wydłużony pagórek o wysokości najczęściej kilkunastu metrów i długości nawet kilkudziesięciu kilometrów, wyniesiony wskutek osadzania piasku i żwiru przez wody płynące pod lądolodem, w jego szczelinach lub na powierzchni. Ozy zbudowane są z piasków i żwirów, ułożonych poziomymi lub skośnymi warstwami. Niekiedy pokryte są cienką warstwą gliny. Zwykle wał ozu jest na przemian węższy i szerszy, przy czym rozszerzenia są wyższe, zwężenia zaś niższe. Górna powierzchnia wału niekiedy jest płaska i biegnie poziomo (podobnie jak w nasypach kolejowych). Zbocza ozów są zwykle strome. Zrobiłem fotografię tego niezwykłego miejsca i pojechałem dalej.
Po chwili kluczenia pomiędzy sadem a małym lasem dotarłem wreszcie do trzeciej miejscowości o nazwie Nowe Łęgonice i tutaj na szczycie Góry Rocha nazywanej także Górą Zgody zobaczyłem przepiękny (tak dla odmiany dziś) murowany kościół. Znajduje się on na samym szczycie góry i z prawie wszystkich stron oprócz frontu otacza go las, który wcześniej omijałem. Kościół św. Rocha wykonany jest w całości z cegły, jest jednonawowy z absydą i z czterema małymi kaplicami bocznymi. W czasie pierwszej wojny światowej kościół został zniszczony przez wojska austriackie. Śladem tego zdarzenia są wmurowane pociski (łuski) w południowej ścianie obecnego kościółka. W roku 1666 na Górze Zgody doszło do zawarcia tzw. ugody w Łęgonicach, kończącej rokosz Lubomirskiego. Na pamiątkę tego wydarzenia powstała kaplica. Następnie w latach trzydziestych XX wieku wybudowano na górze kościół.
Miejsce to zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Pomimo nadchodzących od zachodniej strony coraz ciemniejszych chmur i wzmagającego się wiatru chciałem dokładnie obejrzeć budowlę ze wszystkich stron. Z niechęcią zjechałem z Góry Rocha w dół i zacząłem planować drogę powrotną. Chciałem ominąć Nowe Miasto nad Pilicą od Północy i asfaltowymi drogami dotrzeć w miarę szybko do domu. Podjechałem po piaszczystej drodze pod kolejną górkę z której rozpościerała się wspaniała panorama na całą okolicę w tym także będące już bardzo blisko województwo łódzkie.
Przez Dąbrowę piaskowymi drogami dotarłem jadąc pod kolejne niewielkie górki do miejscowości o ciekawej nazwie Rosocha. Dalej polnymi ścieżkami przez Sacin, Kolonię Świdrygały dotarłem do Bełku nad rzeczką Gostomianką. Chciałem przeprawić się przez zaznaczony na mapie mostek ale niestety nie mogłem go zlokalizować. Czas uciekał coraz bardziej i zaczęło robić się już trochę ciemniej. Wzdłuż nieczynnego torowiska dotarłem do drogi wojewódzkiej, która zaprowadziła mnie do Brzostowca z którego znałem już dalszą drogę. Poruszałem się dość szybko asfaltowymi drogami i za piętnaście osiemnasta dojechałem do domu. Za oknem zrobiło się już prawie ciemno.
Staram się planować wycieczki w taki sposób, że nie szukam wcześniej informacji o odwiedzanych przeze mnie miejscach. Pozwala to często zaskoczyć się wyglądem i historią miejsc do których docieram. Niejako odkrywam je dla siebie i wiem, że taka metoda jest bardzo dobra. Jadąc do jakiejś miejscowości nie wiem czy będę mógł zobaczyć zaznaczony na mapie dwór, nie wiem jak on wygląda. Za każdym razem jestem mile zaskoczony i zauroczony odwiedzanymi zakątkami, które są zlokalizowane na trasach wycieczek.
Z domu wyruszyłem około godziny ósmej trzydzieści w kierunku Suchej. Temperatura powietrza oscylowała w granicy do 12 stopni Celsjusza. Przez poranne zamglone niebo nieśmiało wyglądało słońce, które prawie za każdym razem po chwili chowało się znowu za chmury, jakby chciało mi już na początku trasy zakomunikować, że dzisiejszy dzień nie będzie należał do pogodnych. Osobiście cieszyłem się z tego, że w październiku mamy temperatury powyżej dziesięciu stopni Celsjusza i można taki czas spożytkować na poznawanie ciekawych okolic miejsca zamieszkania.
W Suchej skręciłem zgodnie z kierunkiem niebieskiego szlaku pieszego w prawo, który zaprowadził mnie po chwili do mogił partyzanckich z 1943 r. Następnie przeprawiłem się po drewnianym mostku przez rzeczkę Pierzchnia i ruszyłem rezygnując z niebieskiego szlaku w prawo. Jechało się bardzo przyjemnie i zanim się zorientowałem to dotarłem już do drogi krajowej nr 48 w Borkach Stawiszyńskich. No cóż, następna inwestycja rowerowa jaką kupię to będzie kompas, żeby uniknąć w przyszłości takich małych pomyłek. Przez chwilę jechałem po ruchliwej krajówce aż zjechałem w stronę Jasionnej. Wąską asfaltówką dotarłem do małej miejscowości w której skręciłem przed cmentarzem w prawo w stronę Witoszyna.
Wybierałem takie drogi, żeby ominąć wcześniej wspomnianą miejscowość, ponieważ gościłem w niej już kiedyś i chciałem poznać nowe ścieżki w okolicy. Okazało się, że udało mi się dotrzeć do Błeszna i tym razem już nie błądząc jechałem dalej w kierunku Puszczy Pilickiej. Za Błesznem wjechałem w las ze znakowanym niebieskim szlakiem rowerowym. Wcześniej w Jakubówce pierwszy raz dzisiaj obszczekał mnie pies. Od tej pory zmieniłem trochę taktykę: jak zaczyna szczekać pies i biegnie w moim kierunku to nie uciekam a schodzę z roweru. W każdej jak na razie sytuacji (a było ich dzisiaj jeszcze kilka) ta metoda okazuje się najskuteczniejsza. Psy zaczynają się bać i wycofują się a ja wsiadam powoli na rower i jadę dalej.
Wyjechałem z lasu w Brodku i skręciłem na wąską asfaltową drogę prowadzącą przez Paprotno do Grzmiącej. Jest znakomity odcinek mało uczęszczanej drogi prowadzącej przez las po pagórkach, gdzie jazda rowerem daje naprawdę dużą frajdę. W Grzmiącej za rondem skręciłem w lewo na niebieski szlak pieszy, który wprowadził mnie do Puszczy Pilickiej. Od tej pory przez bardzo długi czas poruszałem się po urokliwych zakątkach bezkresnych lasów. Na początku krążąc po szlaku podjechałem po piaszczystych duktach pod Górę Świdzyńską (164 m. n.p.m.), następnie zgubiłem niebieski szlak i wyjechałem w Kozłowie.
Dość szybko przez Kiedrzyń dotarłem do rezerwatu przyrody „Sokół”, który obejmuje ochroną zróżnicowane siedliska leśne od boru świeżego do lasu łęgowego.Można tu zobaczyć kilka wspaniałych dębów, z których najstarsze mają około 300 lat.Rezerwat jest także siedliskiem jesionów i sosen.Występuje tuwawrzynek wilczełyko oraz kilka gatunków storczyków.Gniazdują w nim: bocian czarny i trzmielojad. W rezerwacie próbowałem odnaleźć jakieś ścieżki ale wszystkie były dość mocno zarośnięte i gdy poruszałem się w głąb rezerwatu okazało się, że ścieżka stawała się coraz bardziej niedostępna. Postanowiłem zawrócić. W rezerwacie było niesamowicie, dawało się odczuć otaczającą mnie przyrodę. Szkoda, że musiałem się cofnąć bo z chęcią poznałbym jeszcze więcej tajemnic tego niezwykłego miejsca.
Dalej poruszałem się różnymi leśnymi ścieżkami i duktami, które miejscami były dość mocno zapiaszczone, ale dawały dużo satysfakcji z pokonywania kolejnych kilometrów. Po pewnym czasie odnalazłem niebieski szlak biegnący przez sam środek Puszczy Pilickiej po tzw. Drodze Okopanej w kierunku zachodnim. Jako, że już kiedyś poruszałem się tym szlakiem na rowerze postanowiłem odbić nieco na północ i jechać leśnymi traktami, które biegły równolegle do niebieskiego szlaku. Okazało się w dodatku, że są mniej zapiaszczone i jazda po nich jest czystą przyjemnością.
Gdy jechałem w kierunku Walisk rozpadał się deszcz. Na szczęście nie trwało to długo i już po chwili byłem w tej niezwykłej leśnej miejscowości, gdzie znajduje się zabytkowy drewniany kościółek (miałem okazję go już oglądać wcześniej), który obejrzałem jeszcze raz i ruszyłem dalej. W Wólce Magierowej zastanawiałem się jak jechać dalej. Po spojrzeniu na zegarek okazało się, że czas mam całkiem dobry i postanowiłem nie rezygnować jeszcze z jazdy po puszczy i po przekroczeniu drogi wojewódzkiej udałem się dalej przed siebie.
Jechałem przez Las Łęgoński będący także częścią Puszczy Pilickiej. Chciałem dojechać do Różannej i później zawrócić w stronę Łęgonic Małych. Po drodze okazało się, że jest bardzo dużo piachu i prędkość jazdy spadała niekiedy do 15 albo i mniej km/h. W Różannej (najdalej wysuniętym punkcie na zachód podczas tej wycieczki) skręciłem w prawo i po paru dłuższych chwilach dotarłem do kolejnej ciekawej atrakcji turystycznej jaką był młyn wodny z początku XX wieku. Okazało się, że właścicielka tego miejsca pozwoliła mi obejrzeć młyn od środka. Dzisiaj młyn działa już na prąd i mieli różne rodzaje zboża. Kiedyś działał na wodę, która teraz zasila okoliczne stawy z rybami.
Dotarłem do Łęgonic Małych, gdzie znajduje się bardzo ciekawy modrzewiowy kościół pw. św. Marii Magdaleny, który zbudowano w latach 1765-1775. Łęgonice Małe położone są po południowej stronie rzeki Pilicy. Do kolejnych miejscowości o tej samej nazwie leżących na północ od rzeki dotarłem nieco później. Warto wspomnieć też, że Łęgonice były kiedyś miastem, ponieważ otrzymały prawa miejskie w 1420 r. na prawie magdeburskim przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Mikołaja Trąbę, który uzyskał przywilej lokacji od Władysława Jagiełły.
Następnie w Nowym Mieście nad Pilicą skorzystałem z dostępności sklepu spożywczego i uzupełniłem zapas wody oraz wafelków. Po krótkiej przerwie zacząłem podjeżdżać pod dość sporą górkę prowadzącą do miasta. Z uwagi na to, że tą miejscowość oglądałem także podczas wcześniejszej wycieczki to udałem się od razu na zachód w stronę kolejnych ciekawych miejsc. Od tego momentu pogoda zaczynała się troszkę bardziej psuć. Wiał chwilami dość silny wiatr a niebo zaczynało wyglądać jakby ktoś wylał na nie toń atramentu. Zaniepokojony troszkę zacząłem szybciej jechać, bo przecież przede mną były kolejne wspaniałe miejsca do których zostało już tak niewiele kilometrów. Szkoda, żeby popsuła wszystko kiepska pogoda. Trochę zaniepokojony pojechałem dalej.
Szybko wyjechałem z miasta i dotarłem do Łęgonic. Na mojej mapie zaznaczone zostały dwa zabytkowe miejsca: dwór i kościół. Gdy dotarłem do pierwszego okazało się, że jest w rękach prywatnych i ma zamkniętą bramę. Po resztkach z placu zabaw wywnioskowałem, że jeszcze niedawno musiała w nim być szkoła a teraz budynek stoi opuszczony. Dwór ten został zbudowany ok. 1827 roku dla Franciszka Łabuńskiego w stylu klasycystycznym i położony jest na niewielkim wzniesieniu. (Więcej informacji o dworze) Wjechałem troszkę wyżej od bocznej strony, gdzie znajdują się oficyny. Okazało się, że w tym miejscu nie ma płotu. Obejrzałem dworek z bliska i zrobiłem kilka fotografii. Choć jest opuszczony to robi niezwykłe wrażenie. Postanowiłem jechać dalej zadowolony z możliwości oglądania tego miejsca z bliska, a nie jak zazwyczaj z za płotu.
Do zabytkowego kościoła p.w. św. Jana Chrzciciela z 1732 r. dotarłem po kilku chwilach. Był to kolejny drewniany kościół na dzisiejszym szlaku i zrobił na mnie równie duże wrażenie co poprzednie odwiedzone kościółki. Ruszyłem w dalszą drogę ku nowej przygodzie. Do kolejnych już trzecich dzisiaj Łęgonic jechałem coraz częściej patrząc na niebo, które robiło się coraz bardziej ciemne. Na szczęście jak na razie kolejny raz nie padał deszcz. Jechałem po szutrowych drogach wzdłuż płotu otaczającego nieczynne już lotnisko wojskowe, aż dotarłem do ciekawego z punktu widzenia geologii miejsca.
Przed moimi oczami pojawił się tzw. WAŁ OZU – co to jest? Ja do dzisiaj nie zdawałem sobie sprawy z faktu istnienia takich miejsc. Wał ozu, lub po prostu oz jest to silnie wydłużony pagórek o wysokości najczęściej kilkunastu metrów i długości nawet kilkudziesięciu kilometrów, wyniesiony wskutek osadzania piasku i żwiru przez wody płynące pod lądolodem, w jego szczelinach lub na powierzchni. Ozy zbudowane są z piasków i żwirów, ułożonych poziomymi lub skośnymi warstwami. Niekiedy pokryte są cienką warstwą gliny. Zwykle wał ozu jest na przemian węższy i szerszy, przy czym rozszerzenia są wyższe, zwężenia zaś niższe. Górna powierzchnia wału niekiedy jest płaska i biegnie poziomo (podobnie jak w nasypach kolejowych). Zbocza ozów są zwykle strome. Zrobiłem fotografię tego niezwykłego miejsca i pojechałem dalej.
Po chwili kluczenia pomiędzy sadem a małym lasem dotarłem wreszcie do trzeciej miejscowości o nazwie Nowe Łęgonice i tutaj na szczycie Góry Rocha nazywanej także Górą Zgody zobaczyłem przepiękny (tak dla odmiany dziś) murowany kościół. Znajduje się on na samym szczycie góry i z prawie wszystkich stron oprócz frontu otacza go las, który wcześniej omijałem. Kościół św. Rocha wykonany jest w całości z cegły, jest jednonawowy z absydą i z czterema małymi kaplicami bocznymi. W czasie pierwszej wojny światowej kościół został zniszczony przez wojska austriackie. Śladem tego zdarzenia są wmurowane pociski (łuski) w południowej ścianie obecnego kościółka. W roku 1666 na Górze Zgody doszło do zawarcia tzw. ugody w Łęgonicach, kończącej rokosz Lubomirskiego. Na pamiątkę tego wydarzenia powstała kaplica. Następnie w latach trzydziestych XX wieku wybudowano na górze kościół.
Miejsce to zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Pomimo nadchodzących od zachodniej strony coraz ciemniejszych chmur i wzmagającego się wiatru chciałem dokładnie obejrzeć budowlę ze wszystkich stron. Z niechęcią zjechałem z Góry Rocha w dół i zacząłem planować drogę powrotną. Chciałem ominąć Nowe Miasto nad Pilicą od Północy i asfaltowymi drogami dotrzeć w miarę szybko do domu. Podjechałem po piaszczystej drodze pod kolejną górkę z której rozpościerała się wspaniała panorama na całą okolicę w tym także będące już bardzo blisko województwo łódzkie.
Przez Dąbrowę piaskowymi drogami dotarłem jadąc pod kolejne niewielkie górki do miejscowości o ciekawej nazwie Rosocha. Dalej polnymi ścieżkami przez Sacin, Kolonię Świdrygały dotarłem do Bełku nad rzeczką Gostomianką. Chciałem przeprawić się przez zaznaczony na mapie mostek ale niestety nie mogłem go zlokalizować. Czas uciekał coraz bardziej i zaczęło robić się już trochę ciemniej. Wzdłuż nieczynnego torowiska dotarłem do drogi wojewódzkiej, która zaprowadziła mnie do Brzostowca z którego znałem już dalszą drogę. Poruszałem się dość szybko asfaltowymi drogami i za piętnaście osiemnasta dojechałem do domu. Za oknem zrobiło się już prawie ciemno.
Staram się planować wycieczki w taki sposób, że nie szukam wcześniej informacji o odwiedzanych przeze mnie miejscach. Pozwala to często zaskoczyć się wyglądem i historią miejsc do których docieram. Niejako odkrywam je dla siebie i wiem, że taka metoda jest bardzo dobra. Jadąc do jakiejś miejscowości nie wiem czy będę mógł zobaczyć zaznaczony na mapie dwór, nie wiem jak on wygląda. Za każdym razem jestem mile zaskoczony i zauroczony odwiedzanymi zakątkami, które są zlokalizowane na trasach wycieczek.
Fotorelacja:
Droga rowerowa do Suchej o poranku
Mogiły partyzantów z II Wojny Światowej w okolicach Suskiego Młynku
Przeprawa przez rzeczkę Pierzchnię
Rzeczka Pierzchnia
Lasy pomiędzy Suchą a Jasionną
Leśny dukt
W kierunku kolejnych lasów na trasie
Skrajem brzozowego lasu
Zaorana ziemia zwiastuje nadejście kolejnej pory roku...
Polna droga przed Błesznem
Na chwilę wyjrzało słońce i ładnie oświetliło okoliczne pola
W lesie przed Błesznem
Wjeżdżam do Błeszna (jeszcze zastanawiając się gdzie dokładnie jestem)
Za Jakubówką
W kolejnym lesie (przed Brodkiem)
Jesień w Brodku
Szybka i wąska droga przez las do Grzmiącej
W Puszczy Pilickiej na niebieskim szlaku pieszym
W stronę Góry Świdzyńskiej
W Rezerwacie Sokół
Piękno rezerwatowej przyrody
Wnętrze rezerwatu przyrody
Ostoja zwierzyny na szlaku Puszczy Pilickiej
Alternatywny leśny dukt w kierunku zachodnim
Takie urządzenie napotkałem w środku puszczy, czy ktoś wie do czego służy?
Droga przez las
Kolejne leśne trakty w Puszczy Pilickiej
Widoki zmieniały się co chwila
I tradycyjnie już fotografia leśnego runa
Jadę po doskonałej leśnej drodze
Jesień zawitała do puszczy
Utwardzona droga prowadząca do Walisk
Kościół w Waliskach pw. Matki Kościoła zbudowany ok. 1650 r.
Droga do Wólki Magierowej
Za trasą wojewódzką dalszy ciąg Puszczy Pilickiej
Jadę w stronę Różannej
Zabytkowy młyn wodny z początku XX wieku w okolicach miejscowości Łęgonice Małe
Kapliczka Św. Nepomucena w Łęgonicach Małych
Pomnik Św. Jana Pawła II przy kościele
Kościół pw. Św. Marii Magdaleny z 1765 r. w Łęgonicach Małych
Figurka Pana Jezusa przy plebani
W stronę Nowego Miasta nad Pilicą
Wzdłuż rzeki Pilicy
Pomnik w Nowym Mieście nad Pilicą
Droga do Łęgonic
Pałac w stylu klasycystycznym z ok. 1827 r. w Łęgonicach
I widok z bocznej strony
Kościół pw. Jana Chrzciciela z XVIII wieku w Łęgonicach
Droga za Łęgonicami
Droga polna do Nowych Łęgonic
Wał ozu (wał ozowy) w okolicy Nowych Łęgonic
Wał ozu
Między sadem a lasem w okolicy Nowych Łęgonic
Kościół pw. Św. Rocha (XX w.) na Górze Zgody w Nowych Łęgonicach
Widok na okolicę z Góry Rocha (Góry Zgody)
Widok na kościółek z bocznej strony - robi niesamowite wrażenie
Pomnik za kościołem
A tak wygląda Góra Rocha z oddali
Widok na województwo łódzkie
Kolejne pagórki po piaskowej drodze w okolicy miejscowości Rosocha
Powrót początkowo po polnych drogach (Okolice Świdrygał)
A później asfaltowymi drogami prosto do domu
Kategoria Białobrzegi Radomskie
- DST 119.00km
- Czas 09:00
- VAVG 13.22km/h
- VMAX 35.11km/h
- Temperatura 14.0°C
- Kalorie 6534kcal
- Podjazdy 573m
- Sprzęt Genesis Solution 2.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Białobrzegi - Puszcza Kozienicka
Niedziela, 12 października 2014 · dodano: 12.10.2014 | Komentarze 2
Białobrzegi – Mikówka – Okrąglik – Stromiecka Wola – Stromiec – Małe Boże – Boże – Stanisławów – Augustów – Budy Augustowskie – Strzyżyna – (Linia Wysiadna, czerwony szlak, Puszcza Stromiecka) – Studzianki Pancerne – (Niebieski Szlak) – Rez. „Dęby Biesiadne” im. M. Pulkowskiego – Ryczywół – Wilczkowice Górne (nad Wisłą) – (Elektrownia Kozienice) – (DK 48, las do szlaku zielonego) - Zielony Szlak Rowerowy (Puszcza Kozienicka) – Niebieski Szlak Rowerowy – „Królewski Gościniec” (Kozienicki Park Krajobrazowy) – Rez. Zagożdżon – Augustów – Rez. Zagożdżon – Czerwony Szlak Rowerowy – Diabelski Most – Rez. Ponty im. T. Zielińskiego – „Królewski Droga” – Mąkosy Stare – Goryń – Wola Goryńska – Sowie Góry – Sakinówka – Józefówek – Wierzchowiny – Kruszyna – Jeziorno – Bierwce – Biały Ług – Zawady Nowe – Franciszków (Puszcza Stromiecka) – Zagóra – Kadłubek Nowy – Kadłubek Stary – Bobrek – Brzeska Wola – Białobrzegi
Dane pogodowe z gps: obłoki zanikające, temperatura 14.0°C, wiatr zachodni (7.4km/h), wilgotność 100%, ciśnienie 1014hPa
Od dwóch tygodni nie miałem możliwości wybrać się na rower co spowodowało, że nie mogłem doczekać się dzisiejszej niedzieli. Tradycyjnie dzień wcześniej usiadłem z mapą i zastanawiałem się w którym kierunku pokierować swój rower. Tym razem postanowiłem pojechać w stronę Ryczywołu z planem obejrzenia nieopodal płynącej Wisły. Powrotna droga miała być improwizacją z mapą w zależności od czasu i możliwości. Gdy dotarłem do królowej naszych rzek okazało się, że mam jeszcze sporo czasu i postanowiłem pojechać w stronę Puszczy Kozienickiej. Jechało się bardzo przyjemnie dlatego najdalej wysuniętym punktem dzisiejszej wycieczki był Augustów, znajdujący się w samym sercu pięknego Kozienickiego Parku Krajobrazowego. Pogoda dopisała pomimo niewielkiej ilości słońca, które raczej częściej chowało się za chmurami, niż raczyło mnie swoimi promieniami.
Zapraszam do przeczytania relacji z wycieczki podczas której miałem okazję przetestować puszczańskie autostrady rowerowe. Mowa będzie o znakowanych szlakach dla rowerzystów, które nie tylko są bardzo dobrze utrzymane (stanowią drogi pożarowe), ale także przebiegają przez bezkresne terytoria pięknej Puszczy Kozienickiej. Odwiedziłem także kilka rezerwatów przyrody.
Wyjechałem z domu ok. godziny 8:30 kierując się w stronę Mikówki. Temperatura powietrza była w granicach do 14 stopni Celsjusza, co w trakcie jazdy na rowerze powodowało uczucie lekkiego chłodu, które na szczęście oprócz poranka, pojawiło się po raz drugi jak wracałem do Białobrzegów ok. godz. 17 wieczorem. Dzień zapowiadał się wspaniale a poczucie zbliżającej się przygody dało się zauważać już od pierwszych kilometrów mojego kręcenia. Początek trasy mijał mi zaskakująco szybko, może nawet za szybko, ponieważ jadąc w zbyt szybkim tempie nie rozgrzałem odpowiednio mięśni nóg i później trochę odczuwałem ból w prawej nodze, co nie miało większego wpływu na ogólny stan zadowolenia wynikający ze świetnie zapowiadającego się niedzielnego wypadu.
W Stromcu przekroczyłem DK 48 i udałem się na północ do miejscowości o ciekawej nazwie Boże, gdzie skręciłem na wschód i odtąd przez prawie resztę dnia jechałem po terenach, na których nie miałem okazji jeszcze jeździć na rowerze.
Minąłem szybko dwie kolejne wsie: Augustów i Strzyżynę, aż nareszcie dotarłem do skraju Puszczy Stromieckiej, gdzie wjechałem na czerwony szlak pieszy nazywany Linią Wysiadną. Początkowo jechało mi się bardzo komfortowo. Po kilkuset metrach jednak droga stała się coraz bardziej wymagająca ze względu na mokry piach i dość duże koleiny, które w dodatku przykryte pożółkniętymi liśćmi doskonale się kryją. Parę razy musiałem przystanąć i wypiąć z pedałów bo w przeciwnym razie zaliczył bym glebę. Po pewnym czasie dotarłem do Studzianek Pancernych, w których miałem okazję już gościć całkiem niedawno. Po raz pierwszy wjechałem na przyjemny utwardzony dukt stanowiący drogę pożarową. Takich tras od tej pory będzie bardzo dużo i będą mnie prowadzić do czasu późnego popołudnia.
Dotarłem do skraju Rezerwatu „Dęby Biesiadne” im. M. Pulkowskiego, ale niestety nie wjechałem do środka z powodu braku ścieżki od tej strony przy której się aktualnie znalazłem. Przyjemny dukt się skończył i dalej jechałem normalnym traktem leśnym do Ryczywołu, gdzie oglądałem Kościół pw. Św. Katarzyny z XVIII wieku. W Ryczywole zrobiłem pierwsze zakupy w spożywczaku i po krótkiej przerwie udałem się w stronę Wilczkowic Górnych nad Wisłą. Spotkałem tam wielu wędkarzy. Obejrzałem z bliskiego sąsiedztwa majestatyczną Elektrownię Kozienice i po jej objechaniu dotarłem do drogi krajowej nr 79. Musiałem ruchliwą krajówką chwilkę jechać, aż skręciłem w pierwszą napotkaną leśną przecinkę. Troszkę klucząc po lesie dotarłem wreszcie do punktu odniesienia, jakim był zielony szlak rowerowy prowadzący przez Puszczę Kozienicką.
Po piachach dotarłem do krzyżówki „autostrad rowerowych”, gdzie pożegnałem się z zielonym szlakiem i wjechałem na szlak niebieski, który w rzeczywistości był drogą pożarową bardzo dobrze utwardzoną. Jechało się nim bardzo przyjemnie, momentami prędkość dochodziła do trzydziestu kilku kilometrów na godzinę. Niesamowite to uczucie gdy jedzie się przecinając pachnące puszczą powietrze. Raz na jakiś czas zrywają się ptaki uciekając w swoim tylko znanym kierunku. Wokół cisza, przyroda i piękne krajobrazy. Zacząłem spotykać też coraz większą ilość turystów pieszych i rowerowych, których mijałem po serdecznych pozdrowieniach.
Przeciąłem drugi raz dzisiaj drogę krajową nr 48 i wjechałem na Królewski Gościniec. Od tej chwili nie poruszałem się już tylko po Puszczy Kozienickiej ale wjechałem do Kozienickiego Parku Krajobrazowego. Królewski Gościniec, przez który prowadził rowerowy szlak biegł do samego serca Puszczy z pięknymi rezerwatami przyrody. Cieszyłem się z faktu, że już bardzo długo jadę przez puszczę i czerpię z tego faktu niesamowitą frajdę. Początkowo planowałem wcześniej odbić na wschód w stronę Brzózy i Głowaczowa, ale nie chciałem zrezygnować z leśnych duktów, które prowadziły mnie coraz bardziej na południe - w głąb Parku Krajobrazowego.
Dotarłem po pewnym czasie do Rezerwatu Zagożdżon, gdzie chronione są bory jodłowe, grądy i bór mieszany wilgotny. Tutaj spotkałem rowerzystę z którym chwilę porozmawiałem. Po chwili zorientowałem się, że źle ustaliliśmy patrząc na mapie kierunek jazdy w stronę Radomia, gdzie chciał dotrzeć ów rowerzysta. Pojechałem do Augustowa myśląc, że może spotkam jeszcze tego rowerzystę i powiem mu o błędnym kierunku, ale w Augustowie postanowiłem zawrócić tą samą drogą przez rezerwat, ponieważ nie było już śladu po napotkanym wcześniej rowerzyście.
Dalej pojechałem tymi samymi utwardzonymi duktami po starym historycznym trakcie - Królewskiej Drodze. Dotarłem po chwili do parkingu, gdzie rozpoczyna się ścieżka dydaktyczna „Śródborze” w której znajduje się drzewostan olsz. Zatrzymałem się przy urokliwym leśnym stawem. Dalej droga prowadziła przy skraju Rezerwatu Ponty im. T. Zielińskiego, gdzie ochroną objęte są zbliżone do naturalnych, a charakterystyczne dla Puszczy Kozienickiej zbiorowiska jodłowo - dębowe. Napotkałem piękną drewnianą kapliczkę z figurką Św. Franciszka w sąsiedztwie, której był pewien człowiek. Po krótkiej rozmowie udałem się w dalszą drogę.
Czerwony szlak rowerowy odbija z Królewskiej Drogi na prawo i dalej prowadzi do skraju Puszczy Kozienickiej i Kozienickiego Parku Krajobrazowego. W miejscowości Mąkosy Stare pożegnałem się z niezwykle wartościową Puszczą i znalazłem sklep przy którym zrobiłem drugi większy odpoczynek z uzupełnieniem wody i kalorycznych batoników. Słońce niestety powoli pochylało się coraz bardziej ku zachodniemu kierunkowi i zacząłem coraz bardziej martwić się o to czy uda mi się wrócić do domu przed zmrokiem. Przede mną była jeszcze dość długa droga i kolejne wspaniałe przygody...
Jadąc dalej czerwonym szlakiem – tylko, że teraz już niestety po asfalcie dotarłem do Gorynia. Wcześniej nakreśliłem plan powrotu i starałem się trzymać go w miarę możliwości. Dość nagle skończyła się asfaltowa droga. Powinno mnie to ucieszyć, ale niestety nie tym razem. Okazało się bowiem, że wjechałem na ścieżkę tak zapiaszczoną, że zmusiła mnie ona do zejścia z roweru i prowadzenia go przez dłuższy czas. Piachu było tak dużo, że aż zastanawiałem się, skąd go tyle naniosło. Nie zrobiłem obmiaru ale wydaje mi się, że w niektórych miejscach jakbym włożył kij to by wyszło gdzieś ze trzydzieści albo więcej centymetrów. Męcząc się raz po raz próbowałem przejechać kilka metrów i znów kończyło się na prowadzeniu roweru. Dotarłem wreszcie do krzyżówki i dalej już po mniejszych piachach pojechałem ku nowej przygodzie…
Po chwili dotarłem do kolejnej ściany lasu w którym na mapie zaznaczone jest dwanaście sztuk bunkrów. Jadąc przez tzw. Sowie Góry napotkałem jeden z tych bunkrów. Są one częścią niemieckiego poligonu artyleryjskiego, który został wybudowany i użytkowany w latach 1940 – 1944. Obiekty te wybudowane są przez Żydów z pobliskiego obozu pracy a po ich wymordowaniu (ok. 2000 ofiar, prace kontynuowali jeńcy radzieccy (700 z nich zostało pochowanych na cmentarzu w Goryniu. W niedalekiej okolicy znajdują się jeszcze inne pozostałości z okresu II Wojny Światowej: pozostałości obozu szkoleniowego Wermachtu i pozostałości niemieckiej strzelnicy. (Informacje o bunkrach) (Jakiś czas temu, miejsca te miałem okazję szukać podczas jednej z moich wycieczek rowerowych).
Minąłem kolejne miejscowości: Wierzchowiny, Kruszynę, Jeziorno aż dotarłem do południowego skraju Puszczy Stromieckiej w okolicach Franciszkowa. Dalej przez Kadłubek. Bobrek i Brzeską Wolę dotarłem o godzinie siedemnastej trzydzieści do domu.
Trasa dzisiejsza obfitowała w wiele ciekawych miejsc. Spotkałem na niej sporo osób. Nie było jednak czasu aby dłużej z nimi porozmawiać. W Augustowie odwiedziłem lokalnego artystę w jego pracowni malarskiej. Po obejrzeniu ciekawych widoczków ruszyłem dalej - a na pewno warto było by zamienić z takim człowiekiem kilka słów więcej. Przy kapliczce św. Franciszka (na Królewskiej Drodze) rozmawiałem z mężczyzną, który modlił się ( jak się dowiedziałem) w intencji swojej żony. Niestety z uwagi na pędzący czas musiałem się śpieszyć i jechać dalej. W niesamowitych rezerwatach przyrody też nie zagościłem zbyt długo. Zastanawiam się jak znaleźć rozsądną granicę pomiędzy ilością obejrzanych miejsc a jakością ich oglądania i wiem, że czasami warto w niektórych miejscach zatrzymać się na dłużej nawet jeśli miało by to oznaczać skrócenie wycieczki. Ciężko jest jednak o tym pamiętać na rowerowym szlaku i człowiek jedzie dalej przed siebie – zawsze ku nowej wspaniałej przygodzie.
Fotorelacja:
Chłodny poranek za Białobrzegami
W stronę Okrąglika
Kościół pw. Św. Jana Chrzciciela w Stromcu
Droga na Boże
Pomnik przy szkole Boże
i tablica pamiątkowa na budynku szkoły
W Augustowie
Kapliczka przed Strzyżyną
Zabytkowa kapliczka z 1889 r.
"Linia Wysiadna" w Puszczy Stromieckiej
i rzut oka za siebie...
puszczański gościniec
I autoportret :)
W lesie
Jeszcze droga w miarę łatwa do pokonania
I małe bagna na szlaku w Puszczy Stromieckiej
Ścinka drzew
W Studziankach Pncernych
Widok na okolicę
Wjechałem na rowerową autostradę w środku lasu :)
Tablica pamiątkowa w Ryczywole
Tablica Nadleśnictwa Dobieszyn
Św. Jan Paweł II przy kościele w Ryczywole
Wnętrze kościoła pw. św. Katarzyny w Ryczywole
A tak prezentuje się Kościół z zewnątrz (XVIII w.)
Tablica pamiątkowa na Rynku w Ryczywole
Panorama na Wisłę w Wilczkowicach Górnych
Wisła nieopodal Elektrowni Kozienice
W lasach Puszczy Kozienickiej
Rozstaje dróg jak ślimaki na autostradzie rowerowej w Puszczy Kozienickiej
i druga strona rozwidleń autostradowych
Kierunkowskazy na ścieżkach rowerowych
Runo leśne Puszczy
Wybrałem drogę z niebieskim szlakiem rowerowym
Mapa Kozienickiego Parku Krajobrazowego
Ścieżka rowerowa biegła przez szlak bojowy z września 1939 r.
Jazda taką ścieżką to czysta przyjemność :)
Rezerwat Przyrody
Kolejne kilometry po Puszczy Kozienickiej
Tablice informacyjne
Kapliczka Św. Jana Gwalberta - Patrona Leśników
Kolejne tabliczki informacyjne
i jeszcze jedna mapa KPK
Piękny las...
Aż szkoda jechać dalej...
Sadzawka w Puszczy
Kolejny Rezerwat Przyrody mijany po drodze
Kapliczka Św. Franciszka
i motto Św. Franciszka
Poza Puszczą, już asfaltem
Rzeka Radomka w okolicach Gorynia
Kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Goryniu
Piachy za Goryniem dały mocno "w kość"
Cień rowerzysty
Okoliczne lasy
Wejście do niemieckiego bunkra z czasów II Wojny Światowej
A tak wygląda bunkier od tyłu i jego okolica
Leśny gościniec w stronę Wierzchowin
Niesamowity spektakl na niebie zafundowało mi słońce
Droga na Bobrek
i jej ciąg dalszy
Kategoria Białobrzegi Radomskie
- DST 47.00km
- Czas 05:31
- VAVG 8.52km/h
- VMAX 29.36km/h
- Temperatura 15.0°C
- Kalorie 2934kcal
- Podjazdy 407m
- Sprzęt Genesis Solution 2.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Białobrzegi - Michałów
Niedziela, 28 września 2014 · dodano: 28.09.2014 | Komentarze 0
Białobrzegi - Mikówka - Szczyty - Szczyty Kolonia - Szczyty - Brzeźce - Biejków - Branków - Michałów Górny - Michałów - Rez. Majdan - Stara Wieś - Niedabyl - Stromiec - Stromiecka Wola - Okrąglik - Mikówka - Białobrzegi
Dane pogodowe z gps: pogodnie, temperatura 15.0°C, wiatr zachodni (14.8km/h), wilgotność 67%, ciśnienie 1028hPa
Niedzielny poranek przywitał nas (Mnie i Martusię) błękitnym niebem i niską temperaturą powietrza. Gdy wyjechaliśmy z Białobrzegów ok. godziny dziesiątej trzydzieści na słupku termometru widniała wartość 12 °C. Trasa dzisiejszej wycieczki zaplanowana została tak, żeby dojechać w kilka ciekawych miejsc. Po drodze mieliśmy także ciekawą przygodę w Brankowie.
Pierwsze kilometry trasy przemierzyliśmy w stronę Suskiego i Mikowskiego lasu. Pomimo, że słońce świeciło to powietrze było dość chłodne i gdy wjechaliśmy w las zrobiło się zimno. Dość szybko dotarliśmy po asfaltowych drogach do Mikówki, za którą skończył się asfalt i zaczęła droga gruntowa prowadząca przez las. Podłoże po którym jechaliśmy w dodatku było jeszcze mokre po sobotnich opadach deszczu. Za lasem skręciliśmy w lewo w stronę wioski o nazwie Szczyty, gdzie po chwili skręciliśmy w prawo przy kapliczce kierując się do sąsiedniej wioski Szczyty Kolonia. Szukaliśmy zabytków opisywanych w przewodniku turystycznym. Po drodze zdążył nas obszczekać pies. Zapytaliśmy się miejscowych ludzi jak trafić do wcześniej zaplanowanych miejsc i okazało się, że znajdujemy się w ich najbliższym sąsiedztwie. W Szczytach Koloni zwiedziliśmy modrzewiowy dwór z 1907 r. (info o dworze) (który spłonął w 1920 roku i został na nowo odbudowany) postawiony w stylu podhalańskim. Dwór zlokalizowany jest na szczycie grodziska średniowiecznego z XII wieku, które zlokalizowane zostało na terenie pogranicznym pomiędzy Mazowszem a Małopolską w średniowieczu. Ominąwszy mocno zaniedbany i będący już praktycznie w ruinie dworek skierowaliśmy się w stronę budynku spichlerza zbudowanego na początku XX wieku. Spichlerz jest murowany z czerwonej cegły. Z budynkiem tym wiąże się ciekawa legenda: podobno do budowy murowanego spichlerza zmusiła dziedzica Michała Bagniewskiego (właściciela majątku w Szczytach) ludzka nieuczciwość. Z wcześniejszego, drewnianego okoliczni mieszkańcy przez nawiercone w deskach otwory wykradali ziarno lub nasiona doświadczalnych odmian roślin uprawianych w majątku (źródło - Folder: Atrakcje Turystyczne Zapilicza, Adam Bolek).
Po obejrzeniu ciekawych miejsc skierowaliśmy się w stronę Brzeziec. Po drodze minęliśmy turystów na pieszym rajdzie, którzy także kierowali swoje kroki zapewne w stronę miejsc, które przed chwilą sami obejrzeliśmy..
Za Brzeźcami przekroczyliśmy rzekę Pilicę przez nowy most i stromym podjazdem wjechaliśmy do Biejkowa. Skręciliśmy w prawo i jechaliśmy początkowo po asfalcie, żeby po chwili wjechać w drogę gruntową prowadzącą przez tyły jabłkowych sadów. Patrząc w prawo rozpościerała się przepiękna panorama na dolinę Pilicy i dalej lasy: Michałowski i Palczewski. Na horyzoncie widać było także wieżę kościoła w miejscowości Boże. Po paru minutach dotarliśmy do kolejnej miejscowości Brankowa. Miejscowość ta w większości przedstawiała się jako gospodarstwa sadownicze. Asfalt po kilku zakrętach kolejny raz się skończył i wjechaliśmy na szutrową drogę. Po chwili oczom moim ukazał się leżący na środku drogi telefon komórkowy. Zatrzymałem się, żeby go podnieść z ziemi i ocenić stan techniczny. Okazało się, że telefon jest sprawny i musiał go ktoś przed chwilą zgubić. Nie widząc nikogo w okolicy postanowiłem przeszukać książkę kontaktów i gdy znalazłem kontakt o nazwie: "Tata" postanowiłem zadzwonić. Łącząc się z tatą właściciela telefonu zrelacjonowałem sytuację w jakiej odnalazłem zgubiony telefon i poprosiłem podając namiary gdzie się znajduję, żeby ktoś przyszedł po zgubę. Okazało się, że jadąc na skuterze telefon wypadł młodemu chłopakowi, który po paru chwilach od zakończenia mojej rozmowy przyjechał odebrać telefon. Dobrze, że po telefonie nie przejechał, żaden samochód albo traktor. Po krótkim spotkaniu z właścicielem telefonu pojechaliśmy dalej. Następną miejscowością miał być nasz docelowy Michałów..
Do Michałowa dotarliśmy po paru chwilach i podjazdach. Teren w sąsiedztwie doliny Pilicy jest dosyć pofalowany i może sprawiać pewne trudności w pokonywaniu go. W Michałowie odwiedziliśmy sklep i zrobiliśmy małe zaopatrzenie w prowiant. Nie obyło się oczywiście bez uroczej rozmowy z podchmielonym autochtonem znajdującym się w sąsiedztwie sklepu. Po parominutowej pogawędce skierowaliśmy się w stronę neorenesansowego pałacyku zbudowanego na planie litery "L". Okazało się, że w tym przypadku obiekt nie znajduje się w rękach prywatnych i można go obejrzeć ze wszystkich stron z bliska. Pałac pochodzi z XIX wieku i został zbudowany prawdopodobnie na miejscu zamku z XVII wieku dla rodziny Dal Trozzów. Obecnie w pałacyku mieści się Szkoła Podstawowa (co ciekawe na Godle Państwa nie ma nadal Orzełka..) (historia pałacu) i (dłuższy tekst z ciekawym planem całego majątku) Wokół budowli znajdują się ciekawe drzewa po dawnym parku. W bliskim sąsiedztwie znajduje się także Kaplica w stylu neogotyckim z ok. 1860 r. zbudowana przez Antoniego Dal Trozzo. W piwnicy pod kaplicą pochowano serce fundatora a legenda okoliczna głosi, że ukazuje się on czasem koło pałacu w czarnym ubraniu, kapeluszu i z laską w ręku. Kolejnym ciekawym miejscem w sąsiedztwie pałacu są ruiny dawnej lodowni w której przechowywano mięso. Pałac pozostawał własnością rodziny Dal Trozzo do 1945 r. W czasie okupacji niemieckiej cały majątek zagarnęli Niemcy - jednak właścicielom pozwolono w nim nadal mieszkać. Po zakończeniu działań wojennych pałac przejął skarb państwa, przeznaczając gmach na szkołę podstawową. W okolicznej Kaplicy sprawowane są nadal Msze Święte. Na jedną z nich schodzili się już okoliczni mieszkańcy, dyskutując o nowo wyremontowanej elewacji budynku. Przyznam się, że całe otoczenie jak i sam pałac zrobił na nas duże wrażenie. Sam fakt, że można było zwiedzić to miejsce był już dużym plusem. Z Michałowa pojechaliśmy na południe w stronę lasu z Rezerwatem Majdan.
Przekroczyliśmy Pilicę, oraz po paru chwilach rzeczkę Dygę i wjechaliśmy do lasu. Droga po raz kolejny nie była idealna do jazdy rowerem. Było sporo mokrego piachu. Marta musiała co jakiś czas schodzić z roweru i go prowadzić. Wjechaliśmy głębiej w las i okazało się, że zrobił się teren mocno bagienny, trzeba było zawrócić i dalej trzymaliśmy się niebieskiego szlaku turystycznego. Dotarliśmy do Rezerwatu Majdan, którego celem ochrony jest zachowanie zbiorowisk łęgowych oraz grądu niskiego z wielogatunkowymi drzewostanami naturalnego pochodzenia. Rosną tu drzewostany z panującą olchą z domieszkiem dębu, lipy, wiązu, brzozy, jawora oraz sosny. Droga przez las okazała się bardzo trudna do przebycia. Długo namęczyliśmy się, zanim dotarliśmy do wioski Stara Wieś.
Przez Niedabyl dotarliśmy do Stromca, gdzie obejrzeliśmy wnętrze neogotyckiego Kościoła pw. Świętego Jana Chrzciciela, który wybudowany został w latach 1905-1910. W kościele tym ochrzczony został pułkownik oddziałów powstańczych walczących w powstaniu styczniowym Dionizy Czachowski (urodzony w Niedabylu). Wyjeżdżając z miejscowości zatrzymaliśmy się jeszcze na miejscowym cmentarzu parafialnym, gdzie obejrzeliśmy zabytkową murowaną kaplicę z 1894 r. pod wezwaniem Matki Boskiej Śnieżnej. Dalszą drogę przemierzyliśmy przez Stromiecką Wolę, Okrąglik i Mikówkę.
Odwiedziliśmy dzisiaj dużo ciekawych miejsc, skorzystaliśmy ze sprzyjającej aury wczesnej jesieni. Raz było chłodno a raz ciepło - taka huśtawka pogodowa. Warto było po raz kolejny poznawać niezwykłe zakątki okolic naszego miejsca zamieszkania.
Fotogaleria:
Tablica w Mikówce
Rozstaje dróg w Mikówce
Polna droga na Szczyty
W Szczytach
Modrzewiowy dworek w Szczytach-Kolonia wzniesiony na średniowiecznym grodzisku z XII wieku
Ktoś chyba był bardzo głodny i zjadł kawałek tablicy informacyjnej LGD Zapilicze...
Zabytkowy spichlerz w Szczytach-Kolonia
kolejne rozstaje dróg i przydrożny Krzyż..
Tablica informacyjna w Szczytach
Droga do Brzeziec
Rzeka Pilica z mostu przed Biejkowem
W Biejkowie
Biejków
Przez sady do Brankowa
Panorama na dolinę Pilicy w okolicach Brankowa
Jeszcze trochę terenu i Branków
Znaleziony telefon w Brankowie
Sady między Brankowem a Michałowem
Tablica w Michałowie
Park i Pałac Dal Trozzów w Michałowie
w którym mieści się Szkoła Podstawowa
nareszcie można było obfotografować pałac ze wszystkich stron :)
i jeszcze jedna fotka :)
widok na tyły pałacu w Michałowie
Kaplica w sąsiedztwie pałacu w Michałowie z ok. 1860 roku
Wnętrze zabytkowej Kaplicy
Most za Michałowem
Pilica w okolicach Michałowa
Rzeczka Dyga
W lesie w stronę Rezerwatu Majdan
leśna droga do rezerwatu
W Rezerwacie Majdan
i leśne runo :)
trochę trudna piaszczysta droga przez las
widok na okoliczne pola
Przed Kościołem w Stromcu
Nawa główna neogotyckiego Kościoła pw. Św. Jana Chrzciciela w Stromcu
tablice pamiątkowe w Kościele
Kościół pw. Św. Jana Chrzciciela w Stromcu
Kaplica z 1894 r. pod wezwaniem Matki Boskiej Śnieżnej na cmentarzu w Stromcu
Okoliczne pola nieopodal Okrąglika
Ja :) (fot. Martuś)
Za chwilę wjedziemy drugi raz tego dnia do Mikówki
Kaplica przy drodze z Brzeskiej Woli
Kategoria Białobrzegi Radomskie
- DST 100.40km
- Czas 07:52
- VAVG 12.76km/h
- VMAX 46.71km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 4975kcal
- Podjazdy 577m
- Sprzęt Genesis Solution 2.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Białobrzegi - Nowe Miasto nad Pilicą
Sobota, 20 września 2014 · dodano: 20.09.2014 | Komentarze 2
Białobrzegi - Falęcice - Pacew - Przybyszew - Osuchów - Dębnowola - Borowe - Świdno - Michałowice - Tomczyce - Ślepowola - Brzostowiec - Wólka Gostomska - Gostomia - Wola Pobiedzińska - Pobiedna - Nowe Miasto nad Pilicą - Wólka Magierowa - Borowiec - Wólka Ligięzowska - Brzeski - Ligęzów - Klwów - Głuszyna - Kłudno - Baraki - Jabłonna - Żydy - Grotki - Ocieść - Czarnocin - Przymiarki - Górki Młodyńskie - Młodynie Dolne - Młodynie Górne - Radzanów - Rogolin - Bugaj - Kresy - Jakubów - Sucha - Białobrzegi
Dane pogodowe: temperatura 16-20°C, wiatr PdWs (3.6km/h), wilgotność 75%, ciśnienie 1014hPa
Zastanawiałem się nad wyborem pomiędzy sobotą a niedzielą. Tym razem padło na sobotę z powodu obaw przed ewentualnym zepsuciem pogody w niedzielę, choć prognozy na to nie wskazywały. Dziś rano niebo było pochmurne i gdyby nie meteorogram na ICM pewnie nie wybrałbym się na wycieczkę. Z domu wyjechałem punktualnie o godzinie dziesiątej po tradycyjnych już wcześniejszych szybkich przygotowaniach. Przyjąłem taktykę jazdy bez plecaka i co tylko mogłem to upchałem do małej sakwy pod ramą. Zaopatrzenie zaplanowałem robić w napotkanych sklepikach po drodze.
Podróż moją rozpoczynałem w temperaturze ok. 15 stopni Celsjusza. Gdy przejechałem most na Pilicy zaczął padać deszcz, początkowo słabiutki a później gdy dotarłem do Falęcic rozpadało się dość mocno. Postanowiłem schronić się pod wiatą stacji benzynowej a później pod dachem restauracji Zielony Dwór. Na szczęście deszcz nie padał długo i już po paru chwilach mogłem udać się w dalszą drogę. Pierwsze miejscowości trasy mijały mi bardzo szybko. Starałem śpieszyć się ponieważ w kierunku Przybyszewa poruszały się auta osobowe co nie umilało jazdy. Za Przybyszewem wyjrzało słońce z za chmur, początkowo na kilka chwil, ale z czasem coraz częściej ogrzewało mnie w trakcie jazdy. Pomału rozgrzewałem mięśnie i z chwili na chwilę jechało mi się coraz przyjemniej, tym bardziej, że temperatura powietrza znacznie podniosła się.
Pierwszą ciekawą miejscowością w której zatrzymałem się na dłużej było Świdno. W tej miejscowości chciałem obejrzeć barokowo-klasycystyczny pałacyk z XVIII wieku. Więcej informacji o pałacu w Świdnie Jak się okazało pałacyk ten jest w rękach prywatnych i nie można go zwiedzać. Postanowiłem, że zrobię sobie przerwę i w miejscowym sklepie zakupiłem napój i jagodziankę z bitą śmietaną (tak taki wynalazek dostałem i muszę przyznać, że smakował mi bardzo) ;-) po krótkim odpoczynku ruszyłem w dół wzdłuż parku podworskiego i na końcu uliczki zauważyłem dobrze wydeptaną ścieżkę prowadzącą w głąb parku. Ścieżka ta doprowadziła mnie przed piękne oblicze budynku. Zrobiłem kilka fotografii z poświęceniem swoich łydek, które srogo zostały poparzone przez pokrzywy :) Pełen zachwytu nad pałacykiem postanowiłem jechać dalej.
Po paru chwilach dotarłem do Michałowic, gdzie obejrzałem kościół pw. Wszystkich Świętych z XVIII wieku. Historia Kościoła Kolejny przystanek zrobiłem w Tomczycach, gdzie obejrzałem późnoklasycystyczny pałac z XIX wieku, (więcej o pałacyku w Tomczycach) w którym obecnie mieści się Dom Pomocy Społecznej. W dalszą droge udałem się do Ślepowoli, gdzie także znajduje się pałacyk. Odnalezienie obiektu zajęło mi kilka chwil. Gdy zajechałem na miejsce okazało się, że dworek jest już w kiepskim stanie i są w nim wygospodarowane mieszkania. (infomacje o pałacyku w Ślepowoli) Przed budynkiem spotkałem dwie osoby, które nie miały nic przeciwko abym obejrzał budowlę. Niestety nie zrobiłem fotografii ze względu na mieszkańców będących przed pałacykiem. Teraz trochę żałuję ponieważ pałac wygląda niesamowicie pomimo popadającej w ruinę fasady.
Ze Ślepowoli udałem się do Gostomii w której to miejscowości czekał na mnie kolejny ciekawy pałacyk z XIX wieku :) w tym przypadku obiekt mozna było obejrzec z zewnątrz za przyzwoleniem właścicieli. (historia pałacu w Gostomi) Bardzo mnie to ucieszyło, ponieważ rzadko kiedy zdarza się taka sytuacja. po obejrzeniu pałacyku pojechałem dalej w stronę Nowego Miasta nad Pilicą.
W Nowym Mieście n. Pilica byłem pierwszy raz i muszę przyznać, że miejscowość zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Zwiedziłem kilka ciekawych miejsc, bardzo ucieszyłem się także z możliwości obejrzenia kolejnego dworku z XVIII wieku, który znajdował się w miejscu dostępnym dla wszystkich. (historia dworu w Nowym Mieście n. Pilicą) Jako, że przebywanie w większych miejscowościach nie stanowi dużej atrakcji postanowiłem udać się w dalszą podróż. Po zorientowaniu mapy zjechałem dość szybko trasą wojewódzką nr 728 na południe. Przekroczyłem most na Pilicy i skręciłem w lewo chcąc dalej kierować się na Klwów. W Wólce Magierowej uwieczniłem na fotografii pasące się owce i kozę. Obejrzałem młyn wodny na rzece Drzewiczce i pojechałem dalej..
Zrobiłem zdjęcie kościoła pw. Św. Macieja w Klwowie i obejrzałem samolot odrzutowy TS-11 Iskra będący pomnikiem poświęconym lotnikom, którzy polegli w obronie Ojczyzny. W Klwowie zastanawiałem się jak jechać dalej, żeby móc zobaczyć jeszcze jakieś ciekawe miejsca, których wcześniej nie widziałem. Dzień zrobił się już bardzo ciepły i słońce rzadko kiedy chowało się za chmury. Jechałem dalej podziwiając okoliczne tereny bogate w tunele z folii w których rośnie przeważnie papryka ale nie tylko. Okolice te są prawdziwym zagłębiem paprykowym.
Po dłuższym czasie dotarłem do wsi o nazwie Żydy, w której znajduje się bardzo ciekawy bo drewniany budynek Szkoły Podstawowej, który jest już chyba nie używany a pozostała na nim jeszcze tablica informacyjna. Za Grotkami postanowiłem skręcić w stronę wsi Ocieść, gdzie zauważyłem sklep. Zapasy wody pomału już mi się kończyły i trzeba było je koniecznie uzupełnić. Gdy zajechałem pod sklep w okolicy nie było nikogo - można więc było bezpiecznie zostawić jednoślad. Kupiłem bułkę, którą zjadłem popijając wodą. Okazało się, że po chwili w okolicę sklepu przyszło kilku panów w celu raczenia się piwem :) jeden z nich nawet mi powiedział dzień dobry! taka lokalna uprzejmość :)
Dalszą drogę starałem się tak wybierać, żeby uniknąć jazdy przez miejsca, które już miałem okazję odwiedzić. Zboczyłem, więc z drogi za Czarnocinem i pojechałem polną drogą w stronę lasu. Mijając panów na kombajnie pomachałem im w odpowiedzi na ich przejawy serdeczności. Znalazłem się w lesie. Cieszyłem się z tego faktu, ponieważ bardzo dużo dzisiaj miałem trasy asfaltowej i taka odmiana nawierzchni bardzo mi odpowiadała. Za Rogolinem zrobiłem podobny manewr i także po chwili poruszałem się przez leśne ścieżki. Kolejny las czekał na mnie za Chruściechowem, który tym razem ominąłem bokiem. Ostatnie leśne kilometry trasy pokonałem na odcinku do Suchej. Okazało się, że droga w lesie stanowi pewne wyzwanie. Jest rozjeżdżona przez traktory i pełna podmokłego piasku. Kilka razy myślałem, że się zakopię i bojąc się kąpieli błotnej postanawiałem wypinać się z pedałów. Okazje te wykorzystywałem do zrobienia fotografii. Jadąc do suchej zobaczyłem także w oddali sarnę przebiegającą przez leśną przecinkę. Z Suchej bardzo szybko dotarłem już do Białobrzegów i tu muszę się przyznać, że na gpsie miałem 99 km i 300 metrów dlatego postanowiłem tą końcówką okrężną drogą ponabijać sobie statystykę aby mieć równe sto kilometrów - taka próżność niestety :) ale przyznaję się od razu bo i tak widać to na śladzie gps :)
Podczas wycieczki oczywiście nie obyło się bez gonitwy psów za moim jednośladem. Raz jeden nawet bym niechcący takiego burka rozjechał, gdy wyskoczył z bramy obszczekać innego rowerzystę - na szczęście zdążyłem zahamować a piesek wystraszony o mało się nie przewrócił i chociaż za mną już nie gonił. Cieszę się z pogody, że można jeszcze wykorzystać miejmy nadzieję, że nie ostatnie dni ciepła w tym roku.. Widać jednak już powiew jesieni w coraz częściej lecących liściach z drzew.
Fotorelacja:
Kościół pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Przybyszewie
Budynek w Przybyszewie
Rzeczka Mogielanka
w stronę Świdna
Przydrożna kapliczka z 1908 r.
Pałac w Świdnie
Pałac z XVIII wieku w Świdnie
tak się reprezentuje z drugiej strony
kościół pw. Wszystkich Świętych z XVIII wieku w Michałowicach
XIX wieczny dworek - Tomczyce, obecnie Dom Pomocy Społecznej
Rezerwat "Tomczyce"
Droga do Ślepowoli
Dworek w Ślepowoli (fot. ze strony: www.polskiezabytki.pl)
Pałac Gostomskich w Gostomi
Stawy w Gostomi
W Nowym Mieście nad Pilicą
pomnik i fontanna w tle
Kościół pw. Opieki Matki Bożej Bolesnej w Nowym Mieście nad Pilicą
Pomnik O. Honorata Koźmińskiego w Nowym Mieście nad Pilicą
Sanktuarium Błogosławionego Honorata Koźmińskiego w Nowym Mieście nad Pilicą
Dwór z XVIII wieku w Nowym Mieście nad Pilicą
Widok na Pilicę z mostu drogowego
i panorama na rzekę
Popas w Wólce Magierowej
Młyn na rzece Drzewiczce w Wólce Magierowej
w stronę Klwowa
Kościół pw. Św. Macieja w Klwowie
Samolot Iskra w Klwowie
w stronę Jabłonnej
Drewniana Szkoła Podstawowa w Żydach
las za Czarnocinem
szutrówka w stronę Młodyni Górnych
widok na las Bugaj za Rogolinem
w lesie Bugaj za Rogolinem
w stronę Jakubowa
Las za Chruściechowem
Leśny dukt do Suchej
W lesie przed Suchą
Kategoria Białobrzegi Radomskie
- DST 100.00km
- Czas 08:00
- VAVG 12.50km/h
- VMAX 34.96km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 5322kcal
- Podjazdy 542m
- Sprzęt Genesis Solution 2.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Białobrzegi - Studzianki Pancerne
Niedziela, 14 września 2014 · dodano: 15.09.2014 | Komentarze 0
Białobrzegi - Brzeźce - Budy Brankowskie - Pokrzywna - Stara Wieś - Niedabyl - Boże - Krzemień - Biała Góra - Budy Grzegorzewskie - Kępa Niemojewska - Tomczyn - Cychrowska Wola - Lipinki - Dziecinów - Łękawica Górna - Rez. Olszyny - Trzebień - Łękawica Górna - Studzianki Pancerne - Puszcza Stromiecka - Rez. Starodrzew Dobieszyński - Dobieszyn - Grabowy Las - Ksawerów Nowy - Stromiec - Piróg - Stromiecka Wola - Okrąglik - Mikówka - Białobrzegi
Dane pogodowe z GPS: temperatura 20°C, wiatr wschodni (14.4km/h), wilgotność 47%, ciśnienie 1020hPa,
Niedzielna wycieczka została przeze mnie zaplanowana na chwilę przed samym wyjazdem, gdy wziąłem mapę i postanowiłem wyruszyć w kierunku wschodnim. Celem było dotarcie do Trzebienia w którym chciałem zobaczyć neogotycki pałac z XIX wieku. Po drodze zaplanowałem jeszcze odwiedzić Studzianki Pancerne i dalej głównymi duktami Puszczy Stromieckiej na bieżąco planować powrót do domu. Jak to zwykle bywa przed takim wyjazdem zacząłem intensywne przygotowania od ładowania baterii w gps - z tego powodu miałem około 40 minut do wyjazdu, które postanowiłem poświęcić na spakowanie i kila spraw technicznych. Wyregulowałem przednie przerzutki i naoliwiłem łańcuch. Tak przygotowany ruszyłem ok. 10:30 w drogę. Dojeżdżając do Brzeźiec zorientowałem się, że mój pulsometr jest nieprzełączony po ostatniej aktywności fizycznej z trybu biegania na tryb rowerowy. Po niecałych 4 km uruchomiłem gps ponownie, który zaczął liczyć trasę od początku.
Pierwsze odcinki trasy pokonywałem dość pewnie, ponieważ te okolice Białobrzegów zdążyłem już dość dobrze poznać. W miejscowości Pokrzywna zacząłem zastanawiać się nad dalszą opcją trasy i postanowiłem zawrócić na dość wąskim odcinku asfaltowej drogi... i tutaj okazało się, że zrobiłem zbyt mały promień skrętu i straciłem równowagę - pierwsza wywrotka w pedałach spd - nie zdążyłem odpiąć lewego buta od pedała i bardzo szybko wylądowałem na asfalcie. Na szczęście przy zawracaniu prędkość była minimalna i tylko troszkę się obtarłem w kilku miejscach na ciele. Zjechałem na bok i zacząłem obmywać obtarcia wodą jaką miałem w bidonie i chusteczką higieniczną. Złościłem się, że dałem się tak łatwo wywrócić, ponieważ jakiś czas temu ćwiczyłem zawracanie zapięty w nowe pedała spd i szło mi to całkiem dobrze :) ale jak to się mówi musi być ten pierwszy raz żeby mieć nauczkę i od tej pory postanowiłem nawet przy najprostszym zawracaniu zawsze się wypinać przynajmniej z jednej nogi aby się to nie powtórzyło.
Z taką przygodą ruszyłem dalej w kierunku Niedabyla. Dotarłem dość szybko do miejscowości wypoczynkowej Biała Góra, gdzie zrobiłem sobie przerwie na trawiastej plaży nad Pilicą. Gdy udałem się w dalszą drogę to mijały mnie niezliczone ilości samochodów na warszawskich numerach rejestracyjnych - przez chwilę miałem wrażenie, że jestem w okolicy stolicy, ale to tylko jej mieszkańcy jechali nad brzegi rzeki w stronę swoich działek letniskowych. Przekroczyłem drogę w okolicach Warki i wjechałem w kolejny leśny trakt w stronę Tomczyna. Tutaj także mijałem działki rekreacyjne oraz grupki grzybiarzy. Po pewnym czasie dotarłem do Trzebienia i obejrzałem niestety z za płotu pałac z 2 poł. XIX w., wybudowany przez Zamoyskich w stylu eklektycznym z elementami architektury późnego renesansu francuskiego. Więcej informacji o pałacu. Pałac jak wiele takich pozostaje dziś w rękach prywatnych i nie można go zwiedzać. W tej miejscowości zrobiłem jeszcze zakupy w lokalnym sklepie. Zaopatrzyłem się w batonika, wodę i dwudniową bułkę słodką, która smakowała jak świeża - pewnie dlatego, że zdążyłem już porządnie zgłodnieć :)
Wróciłem kawałek się tą samą drogą i w Łękawicach jadąc prosto dotarłem do Studzianek Pancernych, gdzie na początku obejrzałem kościół Parafii Matki Boskiej Wniebowziętej i Królowej Pokoju. Pojechałem dalej obejrzeć pomnik z czołgiem poświęcony poległym żołnierzom walczących podczas bitwy pancernej w sierpniu 1944 r. W miejscowości tej musiałem obejść się tylko widokiem z dołu nieczynnej wieży widokowej z 1966 r. która miała służyć turystom a dziś stoi i rdzewieje z zakazem wstępu. Szkoda bo widok na pewno byłby niesamowity na cały dawny przyczółek warecko-magnuszewski. Z Studzianek Pancernych udałem się przez Puszczę Stromiecką w stronę Dobieszyna. Była to niesamowita podróż, ponieważ przez bardzo długi czas przemierzałem bezkresne połacie lasów zmieniając od czasu do czasu kierunki leśnych traktów. Droga była idealna ponieważ nie było bardzo dużych ilości wody ani piachu a jedynie przyjemny szuter po którym jazda rowerem to nieopisana przyjemność. Przed Dobieszynem zatrzymałem się na chwilę przy pomniku żołnierzy z Grodna poległych we wrześniu 1939 r. w obronie Ojczyzny. Dalej kluczyłem trochę wśród drzew próbując trafić do rezerwatu Starodrzew Dobieszyński. Nie była to łatwa sprawa, ponieważ zielony szlak prowadził przez bardzo zarośnięte ścieżki w lesie. Dzięki tym moim poszukiwaniom szlaku udało mi się trafić do miejsca pochówku samotnego żołnierza, który także poległ w 1939 r. W Dobieszynie zrobiłem sobie przerwę przy leśniczówce i postanowiłem jechać dalej.
Tereny te przemierzałem już podczas pieszych wędrówek z Martusią siedem lat temu i miałem nawet okazję podziwiać widoki na Puszczę Stromiecką z dostrzegalni pożarowej w Grabowym Lesie fotogaleria z 2007 roku (za zgodą pracownika Lasów Państwowych)
Dalszą drogę pokonywałem także przez Puszczę Stromiecką. Dotarłem do Grabowego Lasu w samym sercu skrawka Puszczy. Odwiedziłem miejsce spotkań Koła Łowieckiego. Po drodze obejrzałem Pomnik Przyrody Dąb Szypułkowy im. Tadeusza Kościuszki. Z Puszczy Stromieckiej wyjechałem w miejscowości Ksawerów Nowy. Asfaltową drogą jechałem dość szybko w kierunku Piroga, gdzie oczywiście musiały mnie pogonić dwa psy - co to byłą by za rowerowa wycieczka bez tych przygód z czworonogami? Dość szybko włączyłem dopalacz i uciekłem :) Dalsza droga prowadziła przez szutrówkę w stronę Mikówki, skąd już asfaltem dotarłem do Białobrzegów w okolicach godziny 18:30.
Niedzielną wycieczkę zaliczam do bardzo udanych pomimo pewnej przygody z małą wywrotką na początku. Bardzo cieszyłem się z faktu, że duża część tej trasy wiodła przez tereny Puszczy Stromieckiej. Po całkowitym przeliczeniu trasy okazało się, że zrobiłem tego dnia 100 km (mój gps nie zliczył jeszcze krótkiego fragmentu za Trzebieniem, gdzie także zapomniałem go włączyć) Oby więcej takich wycieczek jeszcze przed nadejściem zimy..
Fotorelacja z wycieczki:
W stronę miejscowości Boże
W lasach przed Białą Górą
Biała Góra
Wejście na plażę nad Plicą w Białej Górze
Spływ Kajakowy po Pilicy
w stronę Kępy Niemojewskiej
W stronę Tomczyna
Kościółek w Łękanicach Górnych
Rezerwat Przyrody "Olszyny"
Pałac z XIX wieku w Trzebieniu
Kościół pw. Matki Boskiej Wniebowziętej i Królowej Pokoju
Miejsce Pamięci w Studziankach Pancernych
nieczynna wieża widokowa w Studziankach Pancernych
w Puszczy Stromieckiej
Pomnik poległych żołnierzy we wrześniu 1939 r.
grób żołnierza z 1939 r.
W rezerwacie Srarodrzew Dobieszyński
Przed Leśniczówką w Dobieszynie
W drodze do Grabowego Lasu
Pomnik Przyrody Dąb Szypułkowy im. Tadeusza Kościuszki w Puszczy Stromieckiej
Stara chałupa w Ksawerowie Nowym
Pomnik w Stromcu
Ostatnia droga w terenie przed Mikówką
i kończy się wycieczka...
Kategoria Białobrzegi Radomskie
- DST 54.22km
- Czas 04:18
- VAVG 12.61km/h
- VMAX 42.45km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 3199kcal
- Podjazdy 379m
- Sprzęt Genesis Solution 2.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Białobrzegi - Kaplica Młockich
Sobota, 6 września 2014 · dodano: 06.09.2014 | Komentarze 2
Białobrzegi - Korzeń - Redlin - Wólka Kożuchowska - Wyśmierzyce - Paprotno - Brodek - Błeszno - Kożuchów - Witoszyn - Jasionna - Branica- Smardzew - Kaplica Młockich - Pierzchnia - Zamłynie - Branica - Stawiszyn - Dąbrówka - Sucha - Białobrzegi
Dane pogodowe: temperatura 16 - 25°C, wiatr WsPdWs (10.8km/h), wilgotność 55%, ciśnienie 1017hPa,
Dzisiejsza sobota zaplanowana została w połowie na wycieczkę rowerową. Zastanawiałem się w którą stronę skierować swoje pierwsze kilometry trasy i jak zawsze wybór padł na jedną z okolicznych miejscowości a później miałem zamiar improwizować. Na początku chciałem dotrzeć do Wyśmierzyc - najmniejszego miasta w Polsce.
Z Białobrzegów wyjechałem parę minut przed godziną dziesiątą. Poranki jak i wieczory we wrześniu są już chłodne i nie chcąc zabierać ze sobą żadnej bluzy postanowiłem wyjechać nieco później. Niebo od samego rana miało kolor błękitny co zapowiadało wspaniałą pogodę na resztę dnia. Pierwsze kilometry trasy wiodły przez dosyć ruchliwą drogę krajową nr 48. Jechałem tak ruchliwą drogą kilka kilometrów do chwili gdy skręciłem w prawo w kierunku północnym do Korzenia. Ucieszyłem się, że mogłem opuścić ruchliwą drogę i poruszać się dalej przyjemnym asfaltem. W Korzeniu uwieczniłem tablicę pamiątkową przy budynku OSP. Szybko minąłem kolejne miejscowości i znalazłem się w lesie za Wólką Kożuchowską. Klucząc po wąskich ścieżkach dotarłem do Wyśmierzyc.
W Wyśmierzycach zrobiłem fotografię drewnianej kaplicy na cmentarzu i udałem się w stronę parafialnego kościoła pw. Św. Teresy z Avila. W Wyśmierzycach pojeździłem lokalnymi uliczkami wśród wiekowych i urokliwych drewnianych domków z ciekawymi gankami. Wyjeżdżając z miejscowości musiałem pokonać dość strome wzniesienie prowadzące w stronę kolejnej miejscowości Paprotna.
W Paprotnie skręciłem w lewo i po paru minutach dotarłem do Brodka, gdzie wjechałem na znakowany niebieski szlak rowerowy. Szlak ten prowadził przez piękny las. Czerpiąc ogromną frajdę z jazdy po lesie przemierzałem kolejne kilometry dzisiejszej wycieczki. Po pewnym czasie wróciłem na asfaltową drogę, która zaprowadziła mnie do Błeszna w którym znajduje się ciekawy budynek po byłej szkole. Z Błeszna skierowałem się w stronę Kożuchowa, Witaszyna i Jasionnej.
W Jasionnej zatrzymałem się przy pięknym drewnianym kościele pw. Najświętszej Maryi Panny. W trakcie oglądania kościoła zjawił się ksiądz proboszcz tutejszej parafii. Jest to przesympatyczny człowiek z którym miałem okazję już kiedyś porozmawiać. Było to parę lat temu, gdy byłem na pieszym rajdzie, którego trasa przebiegała właśnie przez Jasionną. Z proboszczem parafii porozmawiałem o historii kościoła. Dowiedziałem się także, że w niedalekim sąsiedztwie kościoła znajduje się źródełko ze studnią w której jest lecznicza woda. Jedna z mieszkanek Jasionnej miała kiedyś za pomocą tej właśnie wody uleczyć swoje dziecko z choroby skóry. Po bardzo ciekawej rozmowie postanowiłem, że udam się jeszcze do Smardzewa, żeby obejrzeć Kaplicę Młockich.
Po pewnym czasie dotarłem do Smardzewa w którym skręciłem w lewo w stronę Pierzchni. Po około dwustu metrach skręciłem z asfaltowej drogi w lewo i po przekroczeniu otwartego szlabanu wjechałem w las. Wiedziałem, że Kaplica Młockich, której szukam znajduje się w tej okolicy na szczycie niewielkiego wzniesienia. Po paru chwilach musiałem zejść z roweru ponieważ nie dało się już dalej jechać. Ścieżka którą się poruszałem zrobiła się bardzo wąska i mało dostępna. Po chwili przed moimi oczami otworzył się bardziej rozległy widok i w oddali wśród drzew dostrzegłem ruiny kaplicy grobowej rodziny Młockich z XIX wieku. Miejsce jest to niesamowite. W środku lasy na szczycie niewielkiego wzniesienia znajdują się ruiny kaplicy będące schowane wśród leśnych drzew. Wokół panuje tajemnicza cisza. Słońce przedzierało się przez wierzchołki drzew oświetlając swoimi promieniami rozpadające się cegły w kaplicy.
Miejsce niezwykle i szkoda tylko, że zapewne już niedługo kaplica ta będzie jeszcze stać patrząc na jej stan obecny. Warto obejrzeć to miejsce jak najszybciej póki jeszcze jest. Z żalem po zrobieniu kilku fotografii zacząłem przedzierać się przez las w drogę powrotną. Po chwili znalazłem się już na asfaltówce, którą dotarłem do Pierzchni.
W Pierzchni skręciłem w lewo a później w prawo przez Zamłynie dojechałem do lasu. Niestety droga w lesie wyglądała jakby ryło tam sto dzików i w dodatku było mokro. Szybko podjąłem decyzję o odwrocie ponieważ nie uśmiechało mi się dziś brodzenie w błocie po kolana :) Dalej poruszałem się przez piaskową polną drogę. Pokonałem nieduże wzniesienie i oczom moim ukazał się ładny widok całej okolicy. Zrobiłem panoramę komórką i dość szybkim tempem pojechałem dalej w stronę miejscowości przez którą już dziś jechałem - Branicy.
Z Branicy dość szybko dotarłem do Stawiszyna i Suchej z której już tylko około pięć kilometrów zostało do domu w Białobrzegach. Wycieczka skończyła się po ponad czterech godzinach. Aż szkoda, że w tak piękny wrześniowy dzień trzeba było już kończyć sobotnią jazdę rekreacyjną. Trasa dzisiejsza była bardzo zróżnicowana pod względem terenowym. Było sporo asfaltu ale za to wąskie drogi prowadziły najczęściej wśród pięknych lasów. W terenie było sucho i jechało się bardzo komfortowo. Aż szkoda pomyśleć, że lato dobiega już końca i należy spodziewać się już niebawem zapewne bardziej jesiennej pogody..
Fotorelacja:
wyjazd z Białobrzegów w stronę DK 48
droga w stronę Korzenia
Korzeń
Kaplica w Korzeniu
Tablica pamiątkowa przy budynku OSP w Korzeniu
Droga do Redlina
przez las do Wyśmierzyc
Kaplica na cmentarzu w Wyśmierzycach
Kościół pw. Św. Teresy z Avila w Wyśmierzycach
Pomnik Błogosławionego Księdza Franciszka Rosłańca
Budynek Domu Kultury w Wyśmierzycach
Tablica pamiątkowa na Placu Wolności w Wyśmierzycach
Drewniana architektura Wyśmierzyc
Droga do Paprotna
Pejzaż w drodze do Brodka
Za miejscowością Brodek
Miejsce pamięci w okolicach Brodka
na trasie znakowanego szlaku rowerowego
Droga do Błeszna
Budynek po dawnej szkole w Błesznie
Rozwidlenie dróg w Błesznie
Przed Kożuchowem
Szutrówka z Witaszyna do Jasionnej
Kościół pw. Najświętszej Maryi Panny w Jasionnej
Droga do Pierzchni
Przez las do ruin Kaplicy Młockich w okolicach Smardzewa
widać już ruiny kaplicy
Kaplica rodziny Młockich w lesie nieopodal Smardzewa
Historia kaplicy w Smardzewie
Dawno, dawno temu do wsi Smardzew sprowadził się z Błeszna dziedzic Młocki
z żoną i córkami. Zamieszkał on we dworze we wsi Smardzew. Był bardzo bogaty
i dlatego postanowił zakupić ziemię od mieszkańców wsi. Udało mu się zakupić 50
mórg ziemi i lasów. Wielu biednych ludzi pracowało na jego ziemiach jako służba.
Dziedzic wpadł na pomysł, aby zbudować kaplicę, ponieważ nie chciał, by on i jego
rodzina byli pochowani na cmentarzu, tylko w podziemiach kaplicy. Kaplica była zbu-
dowana z czerwonej cegły i kamienia, pokryta czarnymi dachówkami, w środku był
ołtarz i piwnice. Do środka prowadziły drewniane, masywne drzwi. Kaplica była dumą
właścicieli Smardzewa. Odbywały się w niej różne uroczystości religijne: chrzty, śluby,
pogrzeby rodziny Młockich, msze odprawiane przez księży z Jasionnej, Bukówna,
a potem z Radzanowa. Budowla posiadała też duże okna. Na zewnątrz był ogródek,
a do kaplicy prowadziła aleja. Młocki przed śmiercią powiedział, że ukrył złoto pod
podłogą. Po śmierci dziedzica, jego żony oraz córek zaczęto szukać złota, ale niestety
bogactwo przepadło. Zwłoki rodziny Młockich włożono do metalowych trumien i umiesz-
czono w podziemiach. Młocki pozostawił w banku prawdopodobnie równowartość
6 mórg ziemi na utrzymanie kaplicy. Po II wojnie światowej przy zmianie rządu ziemia
straciła na wartości, a kaplica popadła w ruinę (część materiałów rozkradli mieszkańcy),
piwnice zostały zasypane gruzem, 20 z 50 mórg ziemi dziedzica zakupił dziedzic Kiciński.
Opowiastki związane z kaplicą:
Jeden z mieszkańców ze zrabowanych desek postawił kurnik i gdy była burza, to
jeden piorun uderzył i zapalił budowlę, a drugi ugasił kurnik. Zdesperowany rolnik
rozebrał kurnik, a deski odwiózł na miejsce, gdzie stała kaplica.
Pewnego razu na wzgórze trafił kłusownik. Miejsce wydawało mu się sposobne,
wokół cisza. Na pół senny wyciągnął tytoń i zaczął palić. Nagle usłyszał: – daj tro-
chę! Rozejrzał się, ale wokoło nikogo nie było. Chłop przestraszył się. Rankiem
znaleziono go na wpół martwego. Na jego kożuchu widniał ślad odbitej ręki.
Źródło
Krótki filmik
Wracam do asfaltowej drogi
Leśne runo
Droga do Pierzchni
Rozstaje dróg w okolicy Zamłynia
Nieprzejezdna droga za Zamłyniem
Widoczek na polnej drodze do Branicy
Droga do Suchej
Kategoria Białobrzegi Radomskie
- DST 100.24km
- Czas 08:09
- VAVG 12.30km/h
- VMAX 52.06km/h
- Temperatura 19.0°C
- Kalorie 5044kcal
- Podjazdy 496m
- Sprzęt Genesis Solution 2.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Białobrzegi - Rezerwat Modrzewina
Sobota, 30 sierpnia 2014 · dodano: 31.08.2014 | Komentarze 1
Białobrzegi - Falęcice - Falęcka Wola - Helenów - Piekarty - Goszczyn - Sielec - Takiele - Dylew - Wodziczna - Marysin - Głowczyn Towarzystwo - Popowice - Dańków - Oleśnik - Błędów - Trzylatków Mały - Trzylatków Parcela - Lipie - Rożce - Rezerwat Modrzewina - Mała Wieś - Belsk Duży - Grotów - Lewiczyn - Kusy - Gniejewice - Warpęsy - Gniejewice - Wierzchowina - Zbrosza Duża - Daltrozów - Olkowice - Pnie - Promna - Falęcice - Białobrzegi
Dane pogodowe: temperatura 19°C, wiatr ZdPdZd (7.2km/h), wilgotność 74%, ciśnienie 1016hPa
Ostatnią sobotę wakacji postanowiłem spędzić na rowerze wybierając się w tereny położone na północ od naszego miasta. Tereny te będące popularnie nazywane ziemią grójecką są w większości pokryte niezliczoną ilością sadów. Okazuje się jednak, że pośród bogato owocujących drzew okolice te kryją warte do obejrzenia miejsca będące świadkami historii nie tylko sakralnej ale i świeckiej. Mam na myśli liczne dwory i pałacyki w różnym stanie zachowania. Już na początku mojej opowieści muszę zaznaczyć, że wszystkie osiem dworów, które tego dnia obejrzałem należały do własności prywatnej i przy prawie każdej bramie widniała tabliczka z napisem teren prywatny. Taka sytuacja znacząco utrudnia podziwianie architektury tych miejsc i musiałem często zadowolić się oglądaniem miejsca z daleka. W niektórych przypadkach skończyło się tylko na obejrzeniu drzew w parku podworskim z za ogrodzenia.
Wyjechałem z domu parę chwil po godzinie dziesiątej. Pomimo porannych opadów deszczu, dzień zapowiadał się znakomicie. Był to jeden z takich dni w roku, kiedy jazda na rowerze sprawia niezwykłą frajdę. Nie było dużych upałów, ale też nie było zimno. Wiatr tylko nieznacznie dawał o sobie znać i słońce w drugiej części dnia coraz częściej wychodziło z za chmur. Z taką perspektywą śmiało mogłem podążać przed siebie ma spotkanie niezwykłych miejsc i upragnionej rowerowej przygody :)
Pierwszą miejscowością w której się zatrzymałem na dłużej był Goszczyn, w którym zrobiłem fotografię kościoła i udałem się w dalszą jazdę. Po drodze stojąc na skrzyżowaniu z mapą jeden z kierowców zapytał się czy pomóc mi w wyborze trasy - bardzo miłe z jego strony to było i po uzyskaniu potwierdzenia w którą stronę jechać, dalej ruszyłem przed siebie. Po drodze już od chwili przekroczenia wcześniej rzeki Pilicy mijałem niezliczone ilości sadów z owocami. W sadach najczęściej można było zobaczyć jabłka, ale także zdarzały się sady z gruszkami, lub śliwkami. W malutkich miejscowościach o nazwach Sielec i Takiele obejrzałem dwa pierwsze dworki. Oba były jak już napisałem wcześniej w rękach prywatnych a żeby do nich trafić musiałem pytać się napotkanych po drodze ludzi o drogę. Dwór w Sielcu był niesamowity i uwieczniłem go na fotografii. Dwór w Takielach był o połowę mniejszy i przypominał bardziej duży domek jednorodzinny. Po krótkiej rozmowie z właścicielem odjechałem dalej bez zrobienia fotografii, ponieważ właściciel nie wyraził na to
zgody. Informacje o dworze w Sielcu Następnym ciekawym miejscem był dwór w Dylewie gdzie również obiekt znajduje się w rękach prywatnych i po zrobieniu krótkiej fotografii udałem się w dalszą drogę. Informacje o dworze w Dylewie Dotarłem do Wodzicznej, gdzie nie mogłem obejrzeć dworu z powodu zamkniętej nieruchomości. Informacje o dworze w Wodzicznej W kolejnej miejscowości Dańków, znajdował się następny dworek, który uwieczniłem na fotografii przez bramę wjazdową. Informacje o dworze w Dańkowie Z Dańkowa dotarłem do gminnej miejscowości Błędów, gdzie obejrzałem kościół i park podworski z ruinami oficyn. Więcej informacji o dworze w Błędowie
Z Błędowa przez Lipie dotarłem do Rezerwatu Modrzewina, który zrobił na mnie ogromne wrażenie. Informacje o rezerwacie Gęsty las i niedostępna droga na której co chwila znajdowało się przewrócone drzewo nadawało temu miejscu pewną rangę tajemniczości. Wokół słychać było śpiew ptaków a na ścieżce ślady zwierząt. Miejsce niezwykłe i szkoda, że pomimo spokojnej jazdy na rowerze musiałem je opuścić i dotrzeć już do kolejnej miejscowości jaką była Mała Wieś. informacje o dworze w Małej Wsi Tutaj obejrzałem kolejny dwór z za bramy i pojechałem w stronę Belska Dużego. Po uwiecznieniu kolejnego kościółka na trasie skierowałem się w stronę Sanktuarium Matki Bożej Pocieszycielki Strapionych w Lewiczynie, gdzie znajduje się niezwykły kościół z lat 1606-1608. Z tej miejscowości udałem się już w powrotną drogę podczas której odwiedziłem jeszcze jedno ciekawe miejsce w Warpęsach. informacje o dworze w Warpęsach Co prawda nie udało mi się pomimo rozmowy z właścicielem kolejnego dworka zobaczyć dokładnie obiektu, ale poznałem jego historię w wielkim skrócie.
Takim sposobem po drodze minąłem osiem dworków i każdy z nich znajdując się w rękach prywatnych nie oferował możliwości bliższego zapoznania się z nimi pomimo w niektórych przypadkach rozmów z właścicielami, którzy mimo wszystko nie chcą pokazywać swoich dóbr. Do domu wróciłem po godzinie dziewiętnastej.
Fotorelacja:
Droga przez sady w kierunku Goszczyna
Pomnik Św. Jana Pawła II w Goszczynie
w okolicy kościoła w Goszczynie
kościół pw. Św.Michała Archanioła w Goszczynie
Figurka Św. Floriana w Goszczynie
Pomnik w Goszczynie
Droga do Sielca
Dwór w Sielcu
System nawadniania pół w Sielcu
Rzeczka Dylówka w Sielcu
Kaplica w Dylewie
Dworek w Dylewie
"Po drugiej stronie tafli lustra" w drodze do Wodzicznej
Przez jabłkowe sady na ziemi grójeckiej
Młyn na rzeczce Mogielance w okolicach Główczyna Towarzystwo
na skraju ścieżki przyrodniczej
Dworek w Dańkowie
Kapliczka z figurką św. Nepomucena w Dańkowie
Podjazd pod górkę w stronę Błędowa
Polna roślinność wzdłuż drogi
Kościół pw. Św. Prokopa w Błędowie
Wybudowany w latach 1935-1938 w stylu zakopiańskim
Obelisk na Nowym Rynku w Błędowie
Kościół pw. Św. Józefa Robotnika w Błędowie (1882 r. w stylu neobarokowym)
Ruiny oficyn w parku podworskim w Błędowie
Kościół pw. Św. Trójcy w Lipiu (XVI/XVII w.)
Kościółek w Rożcach
Za chwile wjadę do Rezerwatu Modrzewina
W Rezerwacie Modrzewina
Pomnik przyrody
jadę dalej przez rezerwat przyrody
Miejsce odpoczynku w rezerwacie
Dwór w Małej Wsi
Kościół pw. Świętej trójcy w Belsku Dużym
Kościół pw. Św. Wojciecha w Lewiczynie z 1606-1608 r.
Pomnik Świętego Jana Pawła II w Lewiczynie
Drewniana dzwonnica z XVII-XVIII wieku przy kościele w Lewiczynie
Przed miejscowością Kusy
Powrót wśród licznych sadów w stronę Promnej
Licznik pokładowy i rekordowy dystans w tym sezonie :)
Kategoria Białobrzegi Radomskie
- DST 42.32km
- Czas 03:00
- VAVG 14.11km/h
- VMAX 38.03km/h
- Temperatura 14.0°C
- Kalorie 1865kcal
- Podjazdy 130m
- Sprzęt Genesis Solution 2.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Białobrzegi - Lekarcice
Środa, 27 sierpnia 2014 · dodano: 28.08.2014 | Komentarze 1
Białobrzegi - Falęcice - Góry - Adamów - Pacew - Przybyszew - Mała Wieś - Rykały - Lisów - Jadwigów - Piekarty - Lekarcice - Stanisławów - Promna - Falęcice - Białobrzegi
Trasa wycieczki jest opisana w przewodniku pt. "Powiat białobrzeski, przewodnik turystyczny" autor: Adam Bolek. Jest to trasa pt. "Po karczmach, dworach i pałacach gminy Promna" (s. 169 niniejszego przewodnika). Autor przewodnika napisał:
"Gmina ta, jak żadna inna w powiecie, bogata jest w zabytki architektury świeckiej. Myśl przewodnia wycieczki to pałace, dwory i karczmy, których na trasie wycieczki nie brakuje. Zobaczyć więc możemy karczmy w Przybyszewie i Promnej, pałac w Rykałach i Promnej, dwór w Piekartach. Po drodze mijamy także grodzisko w Lekarcicach Nowych. Trasa jest urokliwa i urozmaicona licznymi niewielkimi podjazdami i zjazdami w dolinki cieków wodnych i rzeczek. Zobaczyć możemy też nowoczesne rolnictwo oparte na uprawach sadowniczych i infrastrukturę związaną z tą działalnością."
Po przeczytaniu powyższego fragmentu w przewodniku postanowiłem sprawdzić, czy faktycznie trasa opisana w przewodniku jest wartościowa a odpowiedź na to pytanie kryje się już za kilkoma linijkami tekstu poniżej.
Zaraz po przebudzeniu zastanawiałem się, czy warto dzisiaj wychodzić na rower. Pytanie zdawało by się raczej z tych zadawanych retorycznie :) bo przecież zawsze warto wyskoczyć na rower, zwłaszcza gdy do końca wakacji zostało już tylko kilka dni.. Pytanie w mojej głowie pojawiło się ponieważ rano niebo dość pochmurne przy temperaturze ok. 10 stopni Celsjusza stwarzało pewien lęk przed wyściubieniem nosa z domu. Z upływem czasu niebo zaczęło zmieniać swoją barwę z szarej na coraz bardziej błękitną a słupek rtęci w termometrze leniwie piął się do góry. W takiej sytuacji po sprawdzeniu meteorogramu na ICM-ie, parę chwil po godzinie 10 postanowiłem ruszyć w drogę :) Z uwagi na to, że przed godziną 14 chciałem już wrócić to wybrałem trasę o długości umiarkowanej a za to dość bogatej w ciekawe miejsca.
Przejechałem przez Białobrzegi jedyną w mieście ścieżką rowerową po której musiałem co chwila wymijać spacerujących pieszych, którzy zapomnieli, że poruszają się beztrosko po ścieżce dla rowerów a nie po deptaku. Po kilku chwilach niedogodności i zrobieniu paru fotografii znalazłem się już na trasie starej drogi E-7 prowadzącej w kierunku Falęcic. Przekroczyłem rzekę Pilicę przez zabytkowy most z 1936 r. Pierwsze kilometry trasy okazały się ciekawe, ponieważ trzeba było podjechać pod "górkę falęcką" prawie do samego ronda łączącego się z wiaduktem do trasy szybkiego ruchu. Ja na wspomnianym rondzie skręciłem w lewo na zachód w stronę Przybyszewa.
Zanim dojechałem do Przybyszewa to podziwiałem niezliczone ilości upraw warzyw. Trasa którą przyszło mi jechać mimo, że nie jest zaznaczona na mapie jako jedna z głównych to okazała się dość ruchliwa i jak dla mnie przez to nieprzyjazna. Postanowiłem troszkę przyspieszyć tempo jazdy, żeby w miarę szybko dotrzeć do pierwszej ciekawej miejscowości. W Przybyszewie zrobiłem pierwszą dłuższą przerwie na rynku. Obejrzałem ciekawy i stary budynek remizy strażackiej, kościół pw. Św. Apostołów Piotra i Pawła wzniesiony w latach 1892-1898. Po środku miejscowości znajduje się ładnie odnowiony rynek do którego dochodzą uliczki tworząc układ urbanistyczny świadczący o tym, że Przybyszew posiadał w swojej przeszłości status miasta. Ciekawą budowlą jest także budynek mieszkalny z pierwszej połowy XIX wieku (Drewniany, oszalowany, konstrukcji zrębowej - czytamy w przewodniku). Po kilku minutach zwiedzania miejscowości pomimo jej interesującej historii i swoistego "klimatu" postanowiłem ruszyć dalej zjeżdżając stromo w dół asfaltową drogą. Po kilku chwilach dojechałem do rozwidlenia dróg na którym skręciłem w stronę Rykał. Przede mną był kolejny podjazd, który pokonałem już nieco łatwiej ze względu na trochę bardziej rozgrzane mięśnie nóg. Jadąc podziwiałem uprawy rolne i sadownicze, oraz systemy nawadniania pól składające się z wielkich zbiorników na wodę. Szybko minąłem Małą Wieś i dotarłem do Rykał.
W Rykałach postanowiłem rzucić okiem na mapę w celu orientacji położenia dworu. W trakcie przeglądania mapy nie obyło się bez pogawędki z podchmielonym lokalsem. Nie prowokując gościa krótko przytakując i udałem się w stronę dworku. Przed oczami ukazał mi się okazały z pierwszej połowy XIX w. dwór w stanie już nieużytkowanym. Jeszcze parę lat temu mieściła się w dworze szkoła podstawowa, po której została już chyba tylko czerwona tabliczka. Miejsce niesamowite, ale szkoda, że tak zaniedbane. Po obejrzeniu zabytku postanowiłem kierować się w dalszą drogę. W Rykałach gdy wyjechałem z dworu mijałem około siedmiu różnych rozmiarów psów, ale na szczęście żaden nie postanowił rzucić się w moim kierunku i spokojnie pomknąłem w stronę Piekart.
Do wspomnianej przed chwilą miejscowości dotarłem po pewnym czasie i znowu zastanawiałem się jak trafić do dworku zaznaczonego na mapie. W tym przypadku zauważyłem, że powstaje nowe ogrodzenie wokół dworskiego parku i widnieje nieprzyjazny napis na tabliczkach: "Wstęp wzbroniony, teren prywatny". Po zasięgnięciu informacji w lokalnym sklepie lekko niepewny udałem się w kierunku widniejących miedzy drzewami zabudowań. Muszę tutaj stwierdzić pewną prawidłowość, ponieważ powtórzyła się sytuacja z Rykał. Dwór do którego dotarłem także miał czerwoną tabliczkę oznajmiającą, że w tym miejscu mieści się Szkoła Podstawowa. Niestety cały budynek jest w dużo gorszym stanie niż ten w poprzedniej miejscowości i zapewne placówka oświatowa w tym miejscu nie funkcjonuje już przez bardzo długi czas. Muszę także napisać, że dwór który oglądałem nie przypominał już za bardzo budynku tego z XIX wieku, kiedy to zapewne przeżywał lata swojej największej świetności. Kto wie, może nowi właściciele w niedalekiej przyszłości przywrócą dawny blask temu miejscu?
Przede mną już mniej jak połowa drogi i atrakcji także już niewiele. Pojechałem w stronę Lekarcic, gdzie nie udało mi się zlokalizować średniowiecznego grodziska. Przekroczyłem trasę szybkiego ruchu S7 i udałem się w stronę Stanisławowa, z którego już tylko kilka kilometrów zostało do Promnej. W ostatniej ciekawej miejscowości na trasie tej wycieczki w pierwszej kolejności odwiedziłem pałac wybudowany w drugiej połowie XIX wieku w stylu klasycystycznym. W Pałacu ku mojemu zaskoczeniu i dużej radości okazało się, że funkcjonuje szkoła podstawowa a sam budynek jest w niezłej kondycji wizualnej (przynajmniej od strony frontowej, czego nie można powiedzieć o jego tyle). Pokręciłem się po parku w którym mieści się teraz boisko i plac zabaw i udałem się w stronę neogotyckiego Kościoła pw. Świętej Marii Magdaleny, który został wybudowany w latach 1866-1870.
Dalsza droga minęła już bardzo szybko, od ronda w Falęcicach w dół doliny Pilicy wróciłem tą samą drogą przez zabytkowy most. Całość trasy oceniam bardzo korzystnie z perspektywy ilości ciekawych miejsc. Najbardziej podobał mi się dwór w Rykałach, może dlatego, że był największy, lub dlatego, że był bardzo tajemniczy i wokół niego panował niepowtarzalny klimat...
Jednym słowem zachęcam wszystkich do skorzystania z tej alternatywy wycieczki opisanej w przewodniku o którym wspomniałem na samym początku. Ja jestem zadowolony bardzo, tylko trochę szkoda, że musiałem się spieszyć i nie mogłem dłużej spędzić czasu np. w Przybyszewie.
Mapa nakreślona ręcznie, ponieważ po ok. 27 km padła bateria w garminie i nie zarejestrował się cały ślad trasy.
Fotorelacja:
Tabliczka przy Kościele w Białobrzegach
Zabytkowa brama i Kościół pw. Świętej Trójcy w Białobrzegach
Reprezentacyjny plac oraz budynek Starostwa Powiatowego i Urzędu Miasta i Gminy w Białobrzegach
Jedno z dwóch jeziorek w Białobrzegach
Zabytkowy most z 1936 r. na starej trasie E7
Na drodze do Przybyszewa. Aleja Kasztanów prowadząca do nieistniejącego już dziś dworu w Falęcicach
Grunty uprawne w okolicach Pacewa
Kapliczka z 1938 r. wzniesiona przez Piotra i Halinę Solarskich
Remiza strażacka w Przybyszewie
Kościół pw. Św. Piotra i Pawła w Przybyszewie
Stara zabudowa rynku w Przybyszewie
Rynek w Przybyszewie
Droga w stronę Rykał
XIX wieczny dwór w Rykałach
Niestety zdewastowana tabliczka LGD Zapilicze (pierwsza taka jaką widzę) szkoda, że nie uszanowali wspólnego dobra..
Pałac widziany z trochę innej perspektywy
Zabudowania podworskie
a tak wygląda obecnie wjazd przez bramę na teren parku i dworu w Rykałach
W stronę Piekart
Mocno zmieniony już XIX wieczny dwór w Piekartach
Przeprawa przez wiadukt na drugą stronę drogi szybkiego ruchu S7
Zagłębie sadownicze
Ślimakiem w dół do krzyżówki
XIX wieczny pałac w Promnej
i jego widok od drugiej mniej wyremontowanej strony..
Kościół pw. Św. Maryi Magdaleny w Promnej
Widok na zachód z mostu na rzekę Pilicę
Ścieżka rowerowa w Białobrzegach i koniec wycieczki
Kategoria Białobrzegi Radomskie
- DST 13.68km
- Czas 00:53
- VAVG 15.49km/h
- VMAX 31.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- Kalorie 444kcal
- Podjazdy 85m
- Sprzęt Genesis Solution 2.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Nowy Gózd - Białobrzegi
Poniedziałek, 25 sierpnia 2014 · dodano: 28.08.2014 | Komentarze 0
Przejazd techniczny :) w celu zmiany bazy wypadowej ..- DST 90.00km
- Czas 06:28
- VAVG 13.92km/h
- VMAX 35.34km/h
- Temperatura 24.0°C
- Kalorie 4176kcal
- Podjazdy 374m
- Sprzęt Genesis Solution 2.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Nowy Gózd - Taczów
Sobota, 23 sierpnia 2014 · dodano: 24.08.2014 | Komentarze 0
Nowy Gózd - Stary Gózd - Grodzisko - Nowe Zawady - Obózek - Bierwce - Godzisz - Wola Bierwiecka - Bartodzieje - Borki Lisowskie- Lisów - Wsola - Piastów - Kamińsk - Dąbrówka Podłężna - Taczów - Zakrzew - Gulinek - Stefanów - Piaski - Przytyk - Zameczek - Podgajek - Suków - Kaszewska Wola - Kaszów - Siemieradz - Stary Kobylnik - Sopot - Nowy Gózd
Z Nowego Gozdu wyjechałem kilka chwil po godzinie trzynastej, tradycyjnie już po zjedzeniu obiadu. Tego dnia na wycieczkę wybrałem się sam. W planach miałem dotrzeć w okolice Woli Bierwieckiej, gdzie postanowiłem odnaleźć w lesie zaznaczone na mapie pozostałości po obozie szkoleniowym Wermachtu z czasów II wojny światowej. Kolejne kilometry miałem planować już na bieżąco patrząc na mapę i wybierając ciekawe miejsca.
Za Grodziskiem zjechałem z asfaltowej drogi w polną, która za pewien czas zamieniła się w leśną. Nie przejechałem jeszcze 10 kilometrów a już zdążyłem się porządnie zmęczyć z powodu nawierzchni po jakiej jechałem. Co jakiś czas zakopywałem się w piachu i musiałem się zatrzymywać i przez kilka metrów wyprowadzać rower na twardszy grunt. Takich sytuacji tego dnia miałem jeszcze bardzo dużo. Ominąłem większą część Bierwiec i za torami wjechałem w las szukać pozostałości obozu szkoleniowego Wermachtu. Las którym jechałem wydał mi się bardzo tajemniczy. Nie wiem czy nastawiłem się podświadomie wiedząc jakiego miejsca szukam, czy może faktycznie miejsce było trochę niedostępne. Las w którym kluczyłem szukając wcześniej wspomnianego miejsca był bardzo gęsty i pomimo swoich raczej niezbyt dużych rozmiarów powodował niepewność wśród osób znajdujących się w nim aktualnie. Miejsca obozu niestety nie odnalazłem i chcąc nie tracić więcej czasu udałem się w dalszą drogę. Kolejnym celem było odnalezienie pozostałości niemieckiej strzelnicy z II wojny światowej, która została zlokalizowana za Wolą Bierwiecką. Tego miejsca także nie odnalazłem i nie chciało mi się więcej kluczyć i szukać tracąc czas.
Po niedługim czasie dotarłem do miejscowości Bartodzieje, w której chciałem zobaczyć zespół dworsko pałacowy z XIX wieku. Tym razem także kluczyłem kilka razy w obie strony miejscowości i o ile byłem pewien, że mam przed sobą park to nie mogłem znaleźć wjazdu do pałacu. Tym razem nie dałem za wygraną i po kilku chwilach odnalazłem między drzewami ścieżkę do ruin dworu. O historii tego miejsca można przeczytać tutaj: Historia Dworu w Bartodziejach . Napisze tylko smutną refleksje: XIX wieczny dwór przetrwał okres zaborów, obie wojny światowe i lata komunizmu a dopiero pod koniec lat 80 - tych, gdy przeszedł w ręce kolejnych właścicieli to popadł w ruinę. Po zespole parkowym też niewiele zostało, ponieważ wszystko zarosło bujną roślinnością.
Pełen zadumy udałem się w kierunku Wsoli, gdzie obejrzałem Kościół pw. Św. Bartłomieja zbudowany w latach 1918-1930. W niedalekim sąsiedztwie kościoła mieści się Muzeum Gombrowicza w pałacyku z 1914 r. w stylu klasycystycznym. Więcej o historii pałacyku we Wsoli można przeczytać tutaj: Muzeum Gombrowicza. Po krótkim odpoczynku i orientacji mapy postanawiam pojechać w stronę Taczowa, gdzie znajduje się park historyczny "Rycerze Bogurodzicy", oraz gródek stożkowy z XII-XIV wieku.
Zanim jednak dotarłem do Taczowa to musiałem pokonać ścieżkę przez pola w okolicach lotniska w Piastowie. Okazało się po drodze, że ścieżka jest mocno zalana wodą i po przejechaniu pewnego dystansu zmuszony zostałem zawrócić. Rower po skąpaniu w głębokich kałużach zaczął wydawać przykre odgłosy, które na szczęście po jakimś czasie ustały, aż do lekko słyszalnego szumu z napędu podczas pedałowania. W takim akompaniamencie ruszyłem troszkę okrężną drogą do nowego celu mojej wycieczki. Dalsza droga mijała dość szybko po głównie asfaltowych i mało uczęszczanych wąskich drogach. Gdy dojechałem do Taczowa, tym razem na szczęście nie musiałem szukać wcześniej zaplanowanych atrakcji do zwiedzania. Wjechałem prosto do parku historycznego, który mieści się w samym środku miejscowości. W parku znajdują się historyczne obeliski, Obraz Bogarodzicy, pomniki uczestników spotkania "U Powały" z Taczowa, którzy spotkali się w 1409 roku w celu budowy mostu łyżwowego na Wiśle. Miejsce bardzo ciekawie przedstawia lokalną historię i sprawia, że każdy turysta możne zainteresować się bardziej historią regionu w którym aktualnie jest.
Z Taczowa dotarłem do Zakrzewa, gdzie obejrzałem barokowy Kościół pw. Jana Chrzciciela. Pod kościół podjechała na sygnałach straż pożarna a za nią mercedes z nowożeńcami, którzy za chwilkę wzięli udział w ceremonii ślubu. Pan młody zapewne był strażakiem i koledzy zorganizowali mu wspaniały przyjazd pod świątynie. Następnie postanowiłem dotrzeć jeszcze do Przytyka po lokalnych trasach przez Gulinek i Stefanów. Po drodze coraz częściej spoglądałem w stronę coraz niżej położonego słońca, które pomału zwiastowało zakończenie dnia. Mając w zapasie jeszcze około dwie godziny do zapadnięcia zmroku szybkim tempem odwiedziłem kolejny pałacyk mieszczący się w Zameczku pod Przytykiem. Następnie postanowiłem już wracać do Gozdu przez Suków, Kaszów, Siemiradz i Kobylnik.
Po drodze ostatnią atrakcją było odwiedzenie Regionalnego Centrum Kultury i Tradycji Wiejskiej w Kaszowie, gdzie można za darmo obejrzeć m.in. narzędzia do prac rolnych jak i rekonstrukcję wozu rodziny Flinstonów z popularnej niegdyś bajki. Oczywiście w samym Kaszowie warto także zobaczyć drewniany kościół z 1661 r. o którym pisałem przy okazji wcześniejszej wycieczki.
Podróż moją zakończyłem chwilę przed godziną dwudziestą. Cała trasa dosyć długa ale i bardzo ciekawa. Okazuje się, że nie planując wcześniej całej trasy można zobaczyć wiele ciekawych miejsc, które już teraz mogę polecić każdemu, kto poszukuje atrakcji turystycznych.
Droga do Grodziska
Okoliczne pola uprawne
Szutrówka za Grodziskiem
Leśny trakt w Puszczy Stromieckiej
Puszcza Stromiecka
Kapliczka na skraju Puszczy Stromieckiej
Zagajniki wśród pól
Piaszczysta droga na skraju Puszczy Stromieckiej
Jadę bocznymi drogami
i podziwiam ładne widoczki
Do Bierwiec wjadę od strony południowej
Las w którym znajdują się pozostałości obozu szkoleniowego Wermachtu z czasów II wojny światowej
Ruiny XIX wiecznego dworu w Bartodziejach
A tak wyglądał dwór w Bartodziejach zanim popadł w doszczętną ruinę.. (Źródło fotografii)
a tak wygląda wejście do dworu
Jadę ku przeprawie na rzece radomce
Przekraczam trasę kolejową z Radomia do Warszawy
Po drodze do Wsoli jadę po piaszczystych leśnych drogach
Kościół pw. Św. Bartłomieja we Wsoli
XIX wieczny pałacyk i Muzeum Gombrowicza we Wsoli
Okolice Piastowa
Figurka Św. Nepomucena we Wsoli
W stronę Taczowa
Obelisk w Taczowie
W parku historycznym "Rycerze Bogurodzicy" w Taczowie
Rycerze, którzy spotkali się u Powały w 1409 r. w celu budowy mostu na Wiśle
Rycerz w Taczewie
W stronę Zakrzewa
Kościół pw. Św. Jana Chrzciciela w Zakrzewie
Polną drogą w stronę Gulinka i Przytyka
Przed Przytykiem
XIX wieczny dwór w Zameczku koło Przytyka
"Skansen" w Kaszowie
Wóz Flinstonów w Kaszowie
Ostatnie kilometry wycieczki
Kategoria Białobrzegi Radomskie